niedziela, 4 marca 2018

Czy warto być samcem "alfa"?

Jesteście przywódcami czy przewodnikami psa? Chodzicie do tresera czy trenera? Na tresurę czy szkolenie? Karzecie czy nagradzacie? Tworzycie stado czy rodzinę? Macie w domu krwiożerczego wilka czy słodkiego psiaka? Dziś będzie poważnie, czyli bierzemy się za bary z teorią dominacji.


Zamieniam się w słuch.

Pierwszymi psimi szkoleniowcami byli mundurowi. Musiał panować ordnung! a metody były oparte na karze i przymusie, gdyż w tym upatrywano jedyną drogę do bezwzględnego posłuszeństwa. Teoria dominacji zakładała, że w stadzie musi być przywódca, samiec alfa, który dominuje. Jeżeli człowiek jest zbyt słaby w psie od razu zapalą się wilcze zapędy i stanie się agresywnym skurczybykiem podporządkowujący sobie wszystkich i wszystko w domu. Nie można okazać cienia uległości. Pies nie ma prawa przejść pierwszy przez drzwi, wygrać w zabawie, zjeść coś nim człowiek skosztuje, wejść na kanapę lub nawet patrzeć na człowieka ze schodów. Ma chodzić przy nodze, bo inaczej kolczatka, ma przychodzić na zawołanie, bo jak nie to obroża elektryczna. Jeśli boli to zrozumie. Siad naprowadzane smaczkiem? Zapomnij. Ręka przyciskająca zad wystarczy, lub szarpnięcie smyczą.

Nie bij proszę.

Brzmi strasznie? Dla mnie tak. Niestety nadal wielu ludzi uważa, że teoria dominacji jest tą jedynie słuszną. Ich poglądy podsycane są przez telewizyjnych celebrytów, z których najsłynniejszym jest Cesar Millan (choć „Tibor to the rescue” jest chyba nawet gorsze). Cesar przychodzi i w sekundę ma efekty. Pies jest uległy, bo został przewrócony na grzbiet, odszedł od miski, bo został uderzony w bok, nie ciągnie na smyczy, bo został kopnięty lub przywiązany do bieżni i nie ma siły. Kamera pokazała! Efekty są! Tylko jakim kosztem?

Film z oficjalnego konta NatGeo

Zastosowanie brutalnych metod i wymuszanie na psach podporządkowania się, jest zazwyczaj skuteczne na krótką chwilę. Wystarczająco krótką, by pokazać w telewizji jej „spektakularne” efekty. Jakie zatem możemy wysunąć argumenty świadczące o tym, że stosowanie teorii dominacji nie jest dobrym rozwiązaniem?

Na dłuższą metę metody te nie tylko niszczą relację pomiędzy psem a właścicielem, ale też mogą powodować zmiany w psychice psa. Psy w takich okolicznościach, albo stają się agresywne, albo zupełnie bezwolne i zalęknione.

W zależności od typu psa stosowanie metod opartych na teorii dominacji może powodować występowanie takich problemów, jak niszczenie przedmiotów, zabawek. Pies może w ten sposób wyładowywać swoją frustrację. Pojawi się problem szczekliwości, ucieczek na spacerach. Pies tracąc do Pana zaufanie będzie wolał poszukać pozytywnych wrażeń na własną łapę, w przypadku psów o silnym instynkcie łowieckim, może to spowodować podążanie za śladem i polowanie. Bardzo poważnym problemem, który pojawia się u psów „dominowanych” jest agresja. Może ona być skierowana do właścicieli, dzieci, innych zwierząt lub przyjąć formę autoagresji np. stresowe wylizywania łap. Piesek zamiast bardziej uległy stanie się bardziej krnąbrny.

Jeżeli  natomiast pies ma wrażliwe usposobienie to stosowanie metod dominacyjnych wpędzi go w wyuczoną bezradność. To stan obniżonego nastroju i totalnej uległości – pies nie podejmuje żadnej aktywności, gdyż boi się reakcji, a jednocześnie zupełnie bezwolnie poddaje się osobie stosującej wobec niego przemoc. Nie należy tego jednak mylić z posłuszeństwem.

Umiem udawać smutnego, a niektóre pieski takie naprawdę są.

To co jest szalenie istotne to to, że teoria dominacji, czyli „samca alfa”, nie znalazła potwierdzenia w badaniach naukowych. Jest ona błędna głównie ze względu na trzy aspekty:
  1. Oparta była na obserwacji wilków w niewoli. Wilki na wolności tworzą zupełnie inną strukturę stada. Nie ma tam walki o przywództwo, lecz przewodnikami stada jest para rodzicielska, a to oznacza, że wilki naturalnie tworzą rodziny, a nie skłócone grupy.
  2. Psy wyewoluowały od wilków niemal 20 tyś. lat temu. Tworzą osobny gatunek i mają osobne zwyczaje, sposoby nawiązywania relacji, spędzania czasu, pożywiania się, rozmnażania.  Wyciąganie wniosków na temat psów na podstawie wilków, jest działaniem podobnym do uczenia się zachowań ludzkich w świecie szympansów.
  3. Psy nie tworzą stad z nami. W przyrodzie nie występują stada złożone z różnych gatunków. Psy mogą z nami stworzyć grupę społeczną, rodzinę, ale nie stado. Rywalizacja w stadzie opiera się przede wszystkim na pierwszeństwie do rozmnażania, a psy nie pragną pozyskiwać ludzkich partnerów.

Jeżeli to nadal Was nie przekonuje to proszę wyobraźcie sobie, że macie szefa, który nonstop podkreśla kto tu rządzi, krzyczy, odbiera wynagrodzenie, nic nie wyjaśnia, a tylko wymaga, karze, obraża i grozi zwolnieniem z pracy. Będziecie wypełniali jego polecenia jednocześnie cierpnąc na samą myśl o pracy (bóle brzucha rano, bóle głowy wieczorem), nienawidząc i bojąc się szefa. Może skończyć się to albo wybuchem, kłótnią i rezygnacją z pracy, albo depresją, załamaniem nerwowym, czasem samobójstwem. Mobbing jest zjawiskiem niestety powszechnym, mającym opłakane skutki dla ludzkiej psychiki i każdy z nas może odnieść się do opisanej wyżej sytuacji.

Proszę sobie teraz wyobrazić, że Wasz szef Was docenia, wyznacza jasno granice i zasady, za dobrą pracę wynagradza, jednocześnie, gdy macie kłopoty stara się razem z Wami rozwiązać problem, daje wskazówki, jest cierpliwy i wyrozumiały. Dąży do porozumienia, gdyż Wasze osiągnięcia przyczyniają się do sukcesu firmy. Dla takiego szefa będziecie się starali pracować jak najlepiej i na pewno będziecie go obdarzać szacunkiem, a nawet lubić. 

Jestem w stanie zrobić naprawdę dużo, bo Ci ufam.


Tak właśnie działają metody pozytywne. Nie oznacza to, że psu wolno wszystko, lecz, że wyznaczamy jasne zasady i sposoby osiągania nagrody. Razem z psem staramy się znajdować rozwiązania problemów, bo zależy nam na osiągnięciu jak najlepszych efektów. Pies może być psem, a gdy wie czego od niego oczekujemy, będzie starał się jak najlepiej wykonywać każde zadanie. Balansując pomiędzy nagrodą a stratą jesteśmy w stanie wypracować niezawodne posłuszeństwo, które będzie trwałe i stanie się dla psa czymś naturalnym, wesołym.

Dobrze razem się bawimy, dlatego umiem tak dużo!

Psy to istoty empatyczne, wyczuwają naszą radość, miłość, smutek, ale czują też nasz gniew. Na koniec dnia co wybralibyście: merdający wysoko na Wasz widok ogon, czy ten wahający się między tylnymi nogami.

Do Ciebie mamo zawsze biegnę z radością!


2 komentarze:

  1. Nie zgadzam sie z teoria przedstawioną w tekście. Metoda przywracania, ustalania przywodztwa w stadzie nie jest tylko i wyłącznie wielkim wyrządzaniem krzywdy. Odpowiednio przeprowadzona jest w stanie uspokoić naszego czworonoga, ściągnąć z niego odpowiedzialność za całe stado, nad którym tak naprawdę nie jest w stanie zapanować. Moja 11letnia suczka zawsze przeżywała ogromny lęk separacyjny, który skutkował wyciem, drapaniem w drzwi, bieganiem po całym mieszkaniu, kiedy nas w nim nie było. Próbowaliśmy wielu metod, nic nie przynosiło skutków. Dopiero kiedy sięgnęłam po książkę "Zapomniany język psów" Jan Fennell, która przedstawia metodę przywrócenia równowagi w stadzie, poradziliśmy sobie z lękiem który od zawsze przeżywał nasz pies. Proponuję przeczytać tę książkę, ponieważ przedstawienie tej metody jako brutalnej, przynoszącej ból i cierpienie naszemu przyjacielowi nie jest prawdą. Bez żadnej przemocy nasz pies stał się o wiele badziej spokojny, pewny siebie i szczęśliwy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję serdecznie za komentarz. Cieszę się, że udało się Ci poradzić z lękiem separacyjnym Twojej suni.
      Mam jednak odmienne zdanie. Metoda Jan Fennell nie jest do końca teorią dominacji tzn. ona miesza trochę pojęcia i techniki. Jej metoda faktycznie nie opiera się na stosowaniu przemocy, ale niekoniecznie przekazuje psu to co pani Fennelu uważa, że przekazuje.
      I punkt czyli ignorowanie przez 5 minut po przyjściu do domu jest stosowane również w metodach pozytywnych w przypadku psów z lękiem separacyjnym. Zabieg ten informuje bardziej psa o tym, że nie należy się podniecać wyjściem i przyjściem do domu, bo to coś normalnego niż tym, że ktoś tu przewodzi stadem. W stadzie wilków i dzikich psów rozbudowane są rytuały powitania, także brak powitania nie jest zaczerpnięty ze świata hierarchii.
      II obrona stada jest dla mnie dość kontrowersyjny, bo uważam, że nie powinniśmy wzmacniać poczucia zagrożenia u psów.
      III punkt jej metody to nie przepuszczanie psa w drzwiach i znów ona twierdzi, że to oznaka dominacji, a pies niekoniecznie to utożsamia ze stadem, tym bardziej, że w naturze nie ma drzwi, a przywódca stada nie zawsze idzie na jego czele. Chodzenie na luźnej smyczy to bardzo ważny element psiej etykiety i należy psa tego uczyć, ja stosuję metody pozytywne.
      no i został punkt IV, czyli jedzenie przed psem i znów chcemy pokazać, że jesteśmy ważniejsi od psa, a w stadach wilków i dzikich psów pierwsze jedzą szczenięta i młodzież. Gdyby pierwsze jadły zdrowe i silne wilki to stado ucierpiałoby na tym, bo te młode nie maiłyby odpowiedniej ilości środków odżywczych. Stąd mitem jest to, że przywódca je pierwszy.

      Część jej zaleceń to zwykłe wychowanie. Dobrze, ze nie stosuje metod awersyjnych (czyli m.in. przemocy), które stosowane są w większości metod opartych na dominacji, uważam jednak, że nadinterpretowuje pojęcie stada i hierarchi stada, tym bardziej, że patrz punkt drugi nie ma w przyrodzie stad wielogatunkowych (głównie dlatego, że jednym z zadań stada jest prokreacja). Psy są zwierzętami ergonomicznymi tak jak dzieci. Jeśli dzieciom pozwoli się robić wszystko na co tylko mają ochotę to nie wychowamy zdrowego człowieka. Należy wprowadzać zasady - sęk w tym w jaki sposób te zasady wprowadzimy - czy nagrodą/stratą, czy karą w tym karą cielesną.

      Usuń