czwartek, 10 maja 2018

Upper Silesian Collie


Praktycznie gdziekolwiek się pojawiamy z Pieskiem Manu znajduje się ktoś kto pyta co to za rasa. Wiele osób nie chce mi wierzyć, gdy mówię, że to kundelek ze schroniska. „Taki piękny pies w schronisku?!”. Są też i tacy, jak opisywany przeze mnie kiedyś osiedlowy psiarz, który upierał się, że Manu to pies od firbi, czy spotkany w Skansenie facet, który kłócił się ze mną, że to border collie, bo przecież ma w domu takie dwa, a kupił jako bordery. W niedzielę dwa razy nas zaczepiono czy Manu jest owczarkiem australijskim. Niektórzy mówią Lessie, zdarzały się nawet porównania do sheltie! A więc jak to jest z tym Pieskiem Manu? Border collie? Owczarek szkocki collie? Czy może kudłaty beagel? Jak dokończyć modne hasło „pies w typie…”?

Z twarzy podobny zupełnie do nikogo.

Zacznijmy od tego, że choć można zrobić testy genetyczne, aby odkryć miksem jakich ras jest nasz kundelek, to ja nie zamierzam, aż tak dociekać. Jestem zadowolona z kundelkowatości Manusia. Dlatego proszę nie brać moich rozważań, jako chęci wtłoczenia Manuśka w ramy FCI :). To jeden z tych postów z lekkim przymrużeniem oka.

Manu jest średniej wielkości psem, waży 11,5 w porywach 12 kg. Ma 48 cm w kłębie. Jest zatem sporo mniejszy od border collie (choć znamy jedną przedstawicielkę tej rasy o podobnych gabarytach). Kształt głowy bardziej border czy aussie, niż collie lub sheltie. Umaszczenie tricolor w Manusiowej konfiguracji częściej spotykane jest u owczarków szkockich niż u borderów, choć niemal identycznego tricolorka BC też znamy. A szata? Hm… Na pewno nie ma pięknej okrywy owczarka shetlandzkiego czy szkockiego. Czasem przypomina bordera, czasem owczarka australijskiego. W wyglądzie poruszamy się jednak cały czas w pasterskich klimatach, więc czyżby to był klucz do rozwiązania zagadki?


W trakcie mojego kursu behawiorysty COAPE dużo czasu poświęciliśmy na klasyfikację psów wg Coppingera. Uważał on, że psy można podzielić biorąc pod uwagę ich pierwotną użytkowość, co objawia się występowaniem konkretnych elementów łańcucha łowieckiego oraz w wyglądzie psa.
Czym jest łańcuch łowiecki. To sekwencja elementów, które uruchamia drapieżnik w celu zdobycia pożywienia. U wilków i innych dzikich drapieżników łańcuch łowiecki wygląda następująco:

namierzanie -> wpatrywanie -> podkradanie -> gonienie -> chwycenie/ugryzienie -> zabicie -> rozszarpanie ->  zjedzenie

W przypadku psów człowiek w procesie selekcji tak dobierał osobniki do rozrodu, aby prezentowały cechy pożądane przy wykonywaniu danego zadania (dopiero od ok. 100 lat dla większości hodowców ważniejszy jest wygląd niż cechy użytkowe). Nikt nie „zatrudniłby” pasterza, który zaganiane owce zabija i zjada, ani stróża, który ma gdzieś wypatrywanie. Coppinger podzielił zatem psy na 4 główne typy:
  • Stróże stad (np. owczarek kaukaski)
  • Psy skupione na przedmiocie (większość psów myśliwskich i aportujących)
  • Pasące przy głowie (np. border collie)
  • Pasące przy nodze (np. corgi)

[dodano tu jeszcze osobą kategorię dla psów stworzonych do walk, a niektórzy czasem rozróżniają jeszcze pieski Toy, choć większość z nich wywodzi się od psów, które spełniały inne zadania niż wystawanie z torebek]

W przypadku psów rasowych nie mamy tu zatem problemu. Sprawdzamy do czego stworzona była rasa i tadam! Wiemy jaki typ psiaka mamy. Inaczej sprawa ma się z kundelkiem, choć nie jest to wcale przypadek beznadziejny. Dzięki obserwacji naszego psa w sytuacji zabawy, kontaktach z psami, innymi zwierzętami, naszej relacji, jego zachowania na spacerze jesteśmy w stanie określić, które elementy łańcuch łowieckiego występują u naszego psa, a które są wygaszone. Czasem największą podpowiedzią dla nas jest problem jaki występuje u danego psa np. bronienie przedmiotów to częsta przypadłość psów na nich skupionych.

A może wydra?

Co więc możemy wyczytać z Manusia. Manu jest psem mocno skupionym na właścicielu. Chętnie pracuje, lubi się uczyć i wychodzi mu to całkiem nieźle. Ma podobny do borderzego sposób kombinowania. Nie zraża się, gdy coś nie gra, tylko próbuje nowych rozwiązań (jak nie pyskiem, to łapką). Idealnie nadaje się do nauki metodą prób i błędów. Bardzo szybko reaguje na moje podpowiedzi i zapamiętuje w mig. Wystarczy czasem jedna sytuacja by zapamiętał ją na długie tygodnie. Doskonale też czyta moje emocje i reaguje natychmiast na każdą oznakę niezadowolenia z jego zachowania. Podczas spacerów mocno mnie pilnuje.

Pilnuje też swojego stada. Nie lubi, gdy ktoś, kto z nami szedł, oddali się lub nie daj Boże zniknie mu z oczu. Spuszczony ze smyczy zagania wszystkich do kupy okrążając całe stado. Nie „hipnotyzuje” wzrokiem jak bordery, choć elementy typowego dla BC „eye” można zauważyć, gdy podchodzi przykucnięty na spacerze do psów, szczególnie tych nieznanych.  Zagania bardziej jak owczarek szkocki (raz nawet zaczął otaczać stadko trzech kózek, które napotkaliśmy na spacerze). Na spacerach z innymi psami zawsze obserwuje wszystkich członków stada. Raz, gdy spotkałam się ze znajomą z bardzo „łowieckim” psem Manu był rozdarty i zmachany straszliwie. Haps pobiegł w las, a Manu biedny próbował go zagonić z powrotem ciągle krążąc między nami a psim kumplem.

Wiewiórka?

A jeśli o instynkt łowiecki chodzi to tego u naszego Manu brak. Wprawdzie chętnie węszy podczas spaceru, nigdy jednak nie pobiegł za żadnym zwierzakiem. Wyskakujące z traw bażanty były dla niego zjawiskiem skrajnie szokującym. Podbiegał za ptakiem kawałek, lecz gdy ten znikał z oczu, Manu z wywalonym jęzorem wracał do mnie, by sprawdzić, czy też to widziałam. Za piłką biegnie, ale długo nie rozumiał co to „przynieś”, często kończyło się też na samej pogoni i pozostawieniu „zdobyczy”. Wykorzystuje jednak zabawki do zachęcania innych psów, by go goniły. Podbiega pod pysk innego psa z piłeczką w dziobie i ucieka, gdy jednak nie uzyskuje efektu porzuca zabawkę i stara się zachęcać do zabawy innymi metodami.

Albo suseł.

Kolejna charakterystyczna cecha Manu to milczenie. Manu szczeka jedynie w sytuacji wyższej konieczności np. na boksery z sąsiedztwa i tylko na nie. Gdy coś go niepokoi zazwyczaj troszkę bufa pod nosem (także wykluczamy sheltie:-)). Jedyne dźwięki jakie lubi wydawać to łełanie w sytuacji, gdy opadają emocje i niestety piszczenie, by zwrócić na siebie uwagę. Jest niesamowicie towarzyskim psem, choć z dystansem do obcych. Gdy do nas trafił piskał niemal cały czas, gdy nie poświęcało się mu uwagi. Teraz już nauczył się samodzielności i czekania aż będę mieć czas, choć zdarza mu się okazjonalnie zapiszczeć i dopiero potem uświadomić sobie, że to nic nie da.

Matka nie wyciągaj brudów!

Jak więc widać z powyższego opisu Manuśka sklasyfikowalibyśmy, jako psa pasącego przy głowie. Nasuwa się jednak pytanie: jak to możliwe, by po Chebziu szlajał się border tata czy dziadek i przekazał tak silne cechy swemu potomkowi? No właśnie. Małe prawdopodobieństwo, by w drzewie genealogicznym Manusia znajdował się pies, który stosunkowo od niedawna zyskał popularność w naszym kraju, raczej przeważa za tym, że Manu to jednak nie border collie mix. Owczarka australijskiego możemy w ogóle skreślić w przedbiegach. Owczarki szkockie były jednak znacznie bardziej popularne i prędzej psa tej rasy można by doszukiwać się w genach Manusia. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że kynologia w Polsce długo miała pod górkę, przez co kundelki stały się najpopularniejszą „rasą” i są to kundelki wieeeeelopokoleniowe, należy podsumować nasze rozważania następująco:

Ogromnym zbiegiem okoliczności, w wyniku przypadkowej selekcji uliczno-meliniarsko-domowej powstał pies pasący przy głowie, który jest jedynym w swoim rodzaju przedstawicielem rasy Upper Silesian Collie podtyp Chebzie Pętla. Użytkowość: „co tylko se matka zapragniesz”.