piątek, 19 lipca 2019

Socjalizacja - co to i po co


Socjalizacja! Ultra modne słowo i nadużywane. Co oznacza, dlaczego jest taka ważna, kiedy się kończy i co z kwarantanną? Postaram się dziś odpowiedzieć na te wszystkie pytania.

Jestem Bisio i się socjalizuję.

Zacznijmy od definicji:
„socjalizacja 
[łac. socialis ‘społeczny’], 
proces przejmowania przez jednostkę wiedzy, kompetencji komunik., umiejętności psychospoł., a także systemu wartości i norm, wynikający z oddziaływania środowiska społ.;” Encyklopedia PWN

Wyróżniamy socjalizację pierwotną, pozyskaną w środowisku rodzinnym we wczesnym dzieciństwie i wtórną, która może zachodzić na każdym etapie życia.

Podobnie jest u psów. Dorosły pies może być oswajany z nowymi sytuacjami i miejscami, jeżeli jednak nie przeprowadzi się dobrej socjalizacji w czasie wczesnego szczenięctwa, całe życie poznawanie nowych rzeczy będzie już pod górkę. Im więcej pozytywnych skojarzeń z dźwiękami, miejscami, osobami, psami i przedmiotami ma pies w pierwszych tygodniach życia tym łatwiej jest mu później poruszać się po świecie nawet nieznanym. Zachodzi tu bowiem zjawisko generalizacji tzn. uogólnienie bodźców podobnych i prezentowaniu w ich obliczu wyuczonej reakcji warunkowej. A prościej jeśli piesek jechał pociągiem, autobusem, autem, to jako dorosły pan pies da radę i tramwajem. Jeśli jednak poznał tylko wygodne autko, wielki i głośny pociąg będzie dla niego jak statek kosmiczny, a jak wiadomo kosmici muszą ludzi porywać, bo nikt o zdrowych zmysłach sam do ufo nie wsiądzie. Można później oswajać psa z pociągami, chodzić na dworzec, odwrażliwiać na bodźce i jeśli nasz pies jest raczej odważny tylko pociągu nie zna to damy radę, jeśli jednak socjalizacja była zupełnie zawalona to mamy psa lękowego/agresywnego i z dużym prawdopodobieństwem możemy zapomnieć o dalekich podróżach.

I nie chodzi tu o to by zwierzak jak najwięcej widział i przeżył, ale chodzi o jakość tych przeżyć. Co z tego, że pokażemy papisiowi pociąg, jeśli na jego widok się zsika. Socjalizować trzeba stopniowo, z głową i z uważnością na to jak w danej sytuacji czuje się nasz pies.

omnonom Silesia jest fajna, bo smakuje pasztetem

Dlaczego łatwiej „oswoić” szczeniaka?

Szczeniaki w okresie socjalizacji są bardzo ciekawskie. Przeważa u nich chęć dążenia do nowych rzeczy, eksplorowania otoczenia, nad lękiem przed nieznanym. Z czasem proporcje te zmieniają się. Przez pewien czas występuje konflikt dążenie/unikanie, szczeniaczek chciałby, ale jednak obawia się. Później ostrożność wobec obcego zaczyna dominować nad ciekawością i psiak niechętnie wybiega naprzeciw światu… chyba, że nauczymy go, że z nami jest bezpieczny i okażemy mu wsparcie. Zjawisko to oczywiście związane jest z przetrwaniem. Na początku matka towarzyszy szczeniętom, a te poznają członków stada, uczą się od nich komunikacji, bawią się, z czasem jednak matka zaczyna zostawiać je coraz dłużej same i nie jest pożądane, aby małe wilczki wychodziły na piesze wędrówki poznawać świat.

Z mamą najlepiej.

Kiedy zatem przypada okres wczesnej socjalizacji?

Od 3 tygodnia życia do… 10? 12? Jest to różne u różnych ras psów, a także osobniczo. Przebadano dotychczas niewiele ras pod tym kątem i niestety były to badania oparte na niewielkiej próbie. Przyjmuje się, że u szczeniąt wilka zachowania unikania ryzyka (jeszcze nie w przewadze, ale w ogóle) uruchamiają się w 19 dniu. Można domniemywać, że rasy bardziej pierwotne będą bliższe wilkom, a te bardziej nastawione na ludzi i współpracę z nimi, będą miały więcej czasu. Przeciętny pies zaczyna dostrzegać zagrożenia około 49 dnia, czyli w 7 tygodniu życia. Owczarki niemieckie około 35 dnia (5 tydz.) a labki dopiero w 72 dniu (10 tydz.). Oznacza to, że okres socjalizacji u psów poszczególnych ras będzie różnej długości i że w przypadku np. owczarków ciężar zapoznania papika ze światem spadnie w większej części na hodowcę, a z labradorem będziemy mogli jeszcze nadgonić, co nie zostało zrobione. Widać to też u dorosłych psiaków (przepraszam za generalizację), ONki często bywają reaktywne, a labki są „głuptasiami” kochającymi świat.

Niczego się jeszcze nie boimy.
fot. Joanna Barynów

I pewnie niejednemu zaświeciła się tu lampka: Hola, hola, a kwarantanna poszczepienna?! HA! Szach mat!

Otóż, ekhm, ekhm… 

Better dead than mad. 

(lepiej martwy niż świrnięty).

Uważam, że socjalizacja psa i zadbanie o jego prawidłowy rozwój behawioralny, emocjonalny i społeczny jest jedną z najważniejszych odpowiedzialności opiekuna, a wcześniej hodowcy. Są jeszcze hodowcy starej daty, którzy nie wychodzą ze szczeniakiem poza jeden pokój, ba, miałam nawet klientkę zimą, której hodowca z 65 letnim stażem [sic!] zalecił wyjście z psem na dwór dopiero na wiosnę. Zdarzają się też i podobnie myślący weterynarze. Nie chodzi tu jednak o to by psa izolować, albo wrzucać na psi wybieg. Chodzi o wyważenie tych dwóch rzeczy i socjalizowanie z uwzględnieniem ryzyka. W okresie kwarantanny nie boimy się świata, tylko ekspozycji na wirusy niebezpiecznych dla psiaka chorób jak nosówka, czy parwowiroza, która ma miejsce podczas kontaktu z nieszczepionymi psami i ich odchodami. Nie zabiorę więc psa ze sobą na socjal do psiego parku, ale do centrum handlowego już jak najbardziej.

Nie ma w Silesii psich odchodów, bo moje siki matka wytarła mokrą chusteczką.

Wiele z elementów socjalizacji może hodowca przeprowadzić w domu, czyli w naturalnym środowisku psiaka. Tu szczenię może mieć kontakt z różnymi powierzchniami pod swoimi stopami, można socjalizować je z dźwiękami, dziećmi, osobami dorosłymi, zapraszając znajomych i prosząc ich o pomoc. Szczeniak w tym czasie uczy się też wielu zachowań od matki oraz wraz z rodzeństwem. To dzięki tym interakcjom poznaje swoją przynależność gatunkową. Podczas zabaw z innymi psami z miotu uczy się wysyłania sygnałów afiliacyjnych i agonistycznych, poznaje jakie są jego możliwości i pozycja w grupie. Bardzo ważnym elementem jest też rozwiązywanie pierwszych frustracji wynikających z odstawienia od sutka, a także nauka siły ugryzienia.

W kupie raźniej!
fot. Joanna Barynów

W domu możemy również pieska zapoznawać, z różnymi zabawkami, sprzętami gospodarstwa domowego (jak odkurzacz, suszarka). Należy także wypracować grzeczne znoszenie czynności pielęgnacyjnych i badania weterynaryjnego. Jako, że szczenięta są badane i szczepione wizyta w gabinecie weterynaryjnym też dostarcza okazji do socjalizacji. Zapoznajemy wtedy pieska nie tylko z samym lekarzem i pomieszczeniem, ale możemy zaplanować odpowiednio drogę do i od lekarza, tak by piesek miał możliwość zapoznania się z autem/komunikacją miejską.

W poczekalni u weta sie śpi.

Uważam, że nie należy jednak ograniczać się tylko do otoczenia domowego. Możemy znaleźć wiele możliwości bezpiecznego zapewnienia mu socjalizacji. Należy unikać dużych skupisk psów takich, jak wybiegi czy ulubiony trawnik osiedlowych czworonogów. Powinniśmy zapewnić kontakt naszemu szczeniakowi z innymi zwierzętami uprzednio upewniwszy się, czy psy te były szczepione i czy są zdrowe. Warto zatem zasięgnąć pomocy zaprzyjaźnionych psiarzy. Kontakty te mogą odbywać się w czyimś ogródku lub we wcześniej wybranej, bezpiecznej części parku. Szczeniaki bardzo szybko się uczą, gdyż ich układ nerwowy jest w tym czasie w najintensywniejszej fazie rozwoju. Oznacza to, że spotkania te nie muszą trwać długo, aby miały swój walor socjalizacyjny.

Mamo! Ceja mi wyżera!

Do socjalizacji należy wybierać psy życzliwie nastawione do innych, czyli takie, które same miały dobrze przeprowadzoną socjalizację. W spotkaniach tych nie chodzi tylko o to by papiś wiedział jak wygląda pies, tak socjalizować możemy z widokiem koni, krów, czy kotów. Chodzi przede wszystkim o naukę zachowań społecznych, komunikowania się, wysyłania i odczytywania sygnałów. Przez cały czas należy też kontrolować przebieg spotkania psów, gdyż zależy nam na pozytywnych skojarzeniach, a nie na zafundowaniu szczeniaczkowi traumy. Po spotkaniu koniecznie należy sprawdzić, czy szczenię nie przyniosło do domu pasażera na gapę – kleszcza, pcheł.

A to tak się wyrywa laski! Brawo bracik!

Do tego pamiętajcie, że w okresie socjalizacji warto, aby piesek zaznał czym jest siusianie na trawę i że kupka najlepiej wychodzi na dworze. Nie chcemy przecież, aby doszło do wyuczenia preferencji podłoża i by nasz szczeniak nie chciał załatwić się na nic innego niż podkład. Znam dorosłe (wcale nie małe) psy, które nadal na spacerze trzymają siku do domu, bo w okresie socjalizacji trening czystości ograniczył się do maty higienicznej.

Siem tu wysikam w pałacu jak te Ludwiki Szesnaste.
fot. Julita Nowacka

W przypadku BBiego nie przestrzegałam tak ściśle kwarantanny z jeszcze jednego powodu - Manu. Mamy drugiego, wychodzącego psa, który ma kontakt z innymi psami, z ich odchodami i trudno by nagle jego również zamknąć w domu na kilka tygodni, albo by psy izolować od siebie. Trudno, świetnie! Obyś był zdrowy maluchu!

Nic mi nie ma, to tylko taka faza.

Socjalizacja to jednak nie tylko poznawanie psów i ludzi, ale jak wspominałam również nauka radzenia sobie w różnych sytuacjach. Jeżeli mieszkamy w mieście, albo planujemy z psem podróżować, koniecznie trzeba zapoznać go z odgłosami i zgiełkiem miasta. Warto wybrać się do restauracji, przejechać autobusem, posłuchać szumu tramwajów. Nie ograniczajmy się do najbliższej okolicy. BB pochodzi z Białegostoku i nasza hodowczyni dołożyła ogrom starań by zapoznać go z wieloma dźwiękami i miejscami. 

Kupię se rower!
fot. Joanna Barynów

Białystok to jednak niewielkie miasto. My mieszkamy w bloku w  pobliżu szpitala więc dochodziły jeszcze odgłosy windy, karetek. Natomiast wyjazd do centrum Katowic to dopiero przeżycie, które dawkowaliśmy powoli. Na jednym placu mamy ludzi, psy, rowery, deskorolki, tramwaje, autobusy, auta…


Dobrym miejscem na socjalizację, a jednocześnie z małą szansą na spotkanie psów jest centrum handlowe. Warto wybrać dzień i porę, gdy centrum nie jest aż tak przepełnione. My zaczęliśmy od niedzieli niehandlowej, później godzin porannych w tygodniu. 


Pies będzie miał możliwość zapoznać się z różnymi zapachami, nauczyć się, że obcych ludzi należy wymijać (co trudno jest nauczyć ze znajomymi, z których każdy chce pogłaskać puchatą kuleczkę), a także możemy wykorzystać różne przeszkody „terenowe”, które spotkamy w sklepie takie, jak schody, ruchome schody, winda, parking, kioski cukiernicze. Wizyta w miejscu tak pełnym wrażeń powinna być krótka i zakończona sukcesem.

To ja poproszę największego burgra z podwójnym mięsem i bez dodatków!

Kolejnym punktem, który warto poruszyć jest przedszkole dla szczeniąt. Większość z nich wymaga, aby piesek był już po drugim szczepieniu, czyli miał pełną odporność (w praktyce drugie szczepienie daje 80-90% odporności). Jest to dobra alternatywa szczególnie dla początkujących opiekunów, ale dobrze by zanim psiak znajdzie się w przedszkolu już co nie co świata liznął. Jeżeli, pieski zostaną adoptowane przez osoby mieszkające niedaleko siebie, można zorganizować spotkania w ramach miotu. Dobrze jednak, by nad zajęciami czuwała osoba mająca doświadczenie w tym zakresie, aby nie przerodziły się one jedynie w szalone harce szczeniaków (choć i takie harce są doskonałą sprawą i rozrywką, zarówno dla uczestników, jak i obserwatorów).

Ja też chcę się bawić!

Na koniec powtórzę to co najważniejsze: socjalizujmy z głową! Nie możemy obwozić pieska cały dzień po różnych lokalizacjach i odhaczać sobie listę. Trzeba zwracać uwagę na możliwości fizyczne psa, jego nastrój, emocje w danej sytuacji. Szczeniaczki potrzebują dużo odpoczynku. W trakcie snu utrwalają sobie poznane miejsca, dlatego nie idźmy na ilość, a na jakość tych doświadczeń. Warto nauczyć psa nic nierobienia, odpoczywania, nudy, dać mu chwilę wytchnienia, abyśmy w przyszłości nie mieli obok siebie psa, który non stop wymaga atencji.

Zostałem psichologiem! Czaisz?

Podsumowując maluch musi się wiele nauczyć: trening czystości, siad, chodzenie na smyczy, zabawa z psami, podróż autobusem, zabawa w szarpanie, niegryzienie rąk, nauka klatkowania, zostawanie samemu, centrum handlowe, wizyta w gości, odwiedziny babci…

To co jest jednak najważniejsze to tylko jedna rzecz!
Z moim opiekunem jest fajnie i jestem bezpieczny!

Gratuluję! Zostałaś moją nową Mamą!