poniedziałek, 12 marca 2018

"Trzymaj", czyli nasza droga przez mękę

Najważniejsze w życiu to nie poddawać się :D Manu opanował komendę „trzymaj” i teraz jest to jedna z łatwiejszych dla niego sztuczek. Praca nad tą umiejętnością zajęła nam tylko… rok. Tak, tak moi drodzy. Sztuczka, która opisywana jest w kilku książkach jako łatwa, którą pies opanowuje w trymiga, zajęła nam aż tyle czasu. Dziś opowiem Wam dlaczego się nie udawało i jaka metoda okazała się w końcu skuteczna.

Komuś kawusię zanim zaczniemy?

Na wstępie muszę jednak zaznaczyć, że nie byłoby to możliwe bez niezawodnej Patrycji, która za każdym razem, gdy byliśmy w MadZonie wymyślała nowy sposób nauki, aż w końcu znalazła naszą drogę do sukcesu.

Dziękuję Patrycja! Dużo słodyczy Manu Tobie życzy!

Jak nauczyć psa trzymać? Nic prostszego. Dajemy psu coś do pyska i gdy tylko weźmie mówimy „dobrze!”, albo klikamy. Po jakimś czasie puszczamy przedmiot na ułamek sekundy i nagradzamy. Wydłużamy stopniowo czas i mamy opanowane” trzymaj”. Tyle teoria. Znam kilka psów, którym udało się to opanować w taki sposób i od tego powinniście zacząć. W naszym przypadku był jednak jeden problem.


Manu jarzył, że trzeba wziąć przedmiot do pyska i nie należy upuszczać póki nie powiem „ok.”. W tym czasie jednak zamiast grzecznie pozostawać w bezruchu dziamdział cokolwiek bym mu nie dała do dzioba. Wyglądało to komicznie, a jednocześnie strasznie mnie frustrowało.

Zdjęcia z trzymania z tego okresu są mało atrakcyjne.

Zaczęłyśmy więc z Patką modyfikować sposób uczenia go. Kładłam przedmiot przed nim i miał go podnieść, a przecież podnosić nie da się dziamając, przynajmniej w teorii. Przynoszenie – eee tam, można dziamać niosąc. Kolejny sposób to przeciąganie z psem – gdy pies chwyta przedmiot delikatnie szarpiemy, przecież do tego musi zamknąć dzioba. Ok. Skoro nie, to może, nie dawać mu przedmiotu, tylko niech sam go bierze. Hmm… No to może… i tak mijały miesiące. Przyuważyłam, że jak Manu coś chce ukraść to niesie w pysku bez dziamania, zaczęłam więc klikać, gdy to robił. Gdy tylko pies jednak orientował się, że coś kliknęłam włączał dziamanie.

Został więc ostateczny sposób. I ten zadziałał.

Zaczynamy bez przedmiotu. Piesek siedzi a my chwytamy go delikatnie za kufę. Psy nie bardzo za tym przepadają należy więc uwarunkować to jako coś przyjemnego. Chwyt i nagroda, chwyt nagroda. Powoli wydłużamy czas, aż piesek czuje się zupełnie spokojnie z naszą dłonią na kufie.


Teraz czas na przedmiot. Do nauki wybrałam smycz od Pracownia Kalina, bo jest to bardzo miękka taśma, co w tym sposobie nauki miało szczególne znaczenie. Najbardziej zależało mi, żeby umiał trzymać właśnie smycz, więc gdyby nie udała się później generalizacja to trudno. A zatem podajemy przedmiot i delikatnie przytrzymujemy pyszczek psa. W naszym przypadku nie chodziło o to by nie wypluł, a o to by nie dziamał, trzymałam go zatem na serio słabiuśko, tak by tylko dać sygnał do nie kłapania.


Gdy to opanowaliśmy ograniczyłam pomoc do dotykania samej tylko dolnej szczęki.


No i jest! Manu zajarzył, że ma trzymać nieruchomo. W jego przypadku ważne jest też to jak głęboko do pyska weźmie przedmiot. Z przodu kufy spoko, a tyłu zaczyna mamlać.


Teraz tylko praca nad wydłużeniem komendy i tu najlepiej u nas działa opisywana już kiedyś przeze mnie nagroda dostępna/niedostępna. Póki pies trzyma smakołyki są na otwartej dłoni. Gdy mówię „ok.” (komenda zwalniająca) Manu może zjeść wszystko co na dłoni jest (przy trudnych ćwiczeniach daję kilka kuleczek, bo motywacja jest wtedy większa). Jeśli jednak puści przedmiot przed zwolnieniem zamykam dłoń – nagroda niedostępna. Otwieram ją gdy zajarzy, co zrobił nie tak. Manu podnosi przedmiot i trzyma znowu dzielnie. Wygląda przy tym trochę zabawnie, bo odchyla się do tyłu wyprężając pierś, przez co wygląda na jeszcze dzielniejszego :D


Gdy opanował już trzymanie, zaczęłam mu podsuwać różne przedmioty. Potem nadszedł czas na trzymanie przed aparatem. A teraz pracujemy nad trzymaniem przy jednoczesnej zmianie pozycji np. siad do leżeć, leżeć do siad, siad do baczność itp.


I to by było na tyle. Nauczenie Manusia trzymania jest moim największym sukcesem treningowym. Jest jednocześnie ogromnym kopniakiem motywacyjnym, że przy odrobinie cierpliwości nie ma rzeczy niemożliwych. :)

Podzielcie się w komentarzach Waszymi refleksjami nt. nauki tej sztuczki. A może jest inna, która spędza Wam sen z powiek. Dajcie też znać jak podobał się Wam nasz tutorial :)

Dzięki za uwagę i niech moc cierpliwości będzie z Wami.



3 komentarze:

  1. Nazir przy trzymaniu tak samo! Będzie robił wszystko (dziamgał, obracał a nawet podrzucał to co ma w pysku), ale nigdy dobrze trzymał :p Spróbujemy waszym sposobem ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję wam stokrotnie! <3 <3 <3 Łaciaty przy nauce zawsze zaczyna dziamać, może w końcu nam się uda :)

    OdpowiedzUsuń