niedziela, 1 października 2017

Najbardziej empatyczny pies świata

Psy wyróżniają się na tle innych zwierząt udomowionych wyjątkową empatią i skupieniem na człowieku. Badania wykazują, że lepiej potrafią czytać nasze emocje od szympansów, z którymi jesteśmy najbliżej spokrewnieni. Psy są tak wyspecjalizowane w kontaktach z ludźmi, że zauważają i potrafią interpretować tak drobne sygnały, jak ruchy gałek ocznych. Oczywiście jak zawsze w statystyce, będą również przedstawiciele reprezentujący totalny brak empatii i ekstremalną empatię.  Znałam psy, które nigdy nie były nauczone pracy z człowiekiem, takie które przez doznaną krzywdę nie chciały mieć z nim nic wspólnego i takie, które same z siebie nie były nim zainteresowane, często zwane „psy-koty”. Są oczywiście też psy mocno na człowieku skupione i jeden tak empatyczny, że zasługuje na miano „najbardziej empatycznego pies świata”. Oczywiście mowa o moim Manu.


Manu nie jest idealnym wzorem skupienia na pracy. Oczywiście potrafi się koncentrować w domu idealnie, a na dworze dobrze, ale gdy pojawia się jakiś ciekawy kolega, to pędzi go przywitać, chwilę się pobawić i dopiero wtedy może pracować dalej. To co jednak jest jego wyjątkowym darem to odczytywanie ludzkich emocji, a w moich stanach jest po prostu ekspertem.


Nie było jednej łzy, której Manu by nie zlizał. Zawsze, gdy wydarza się coś co doprowadza mnie do łez, piesek jest przy mnie i nie odstępuje mnie na krok. Manu pocieszał nie tylko mnie, ale też i mojego małego bratanka. Gdy tylko Bobby zaczynał cichutko kwilić pierwszą osobą przy wózku był Manu gotowy lizać jego rączki i stópki. Płacz jest jednak skrajnym zjawiskiem. 


Manu rozpoznaje bezbłędnie również gniew. Gdy się złoszczę np. na Manusiowego Pana pies od razu przybiega całować i przynosi zabawki i skacze głupkowato na mnie tak, że trudno zachować powagę. Jest typowym zazdrośnikiem, który wpycha się między nas by to jego tulaskować. Reaguje też wyjątkowo na mój entuzjazm. Jakiś czas temu opisywałam jego lęk przed latającymi owadami w domu i to jak sobie z tym poradziliśmy. Kluczem do naszego sukcesu, była właśnie moja radość i śpiewy, które dla psa były silniejszym sygnałem niż jego strach.


A co z pobratymcami? Manu jest mistrzem sygnałów uspokajających, choć nie jest mistrzem nawiązywania znajomości. Mój futrzak jest tak podekscytowany każdym kolegą, że biegnie nie zależenie od wielkości psa. Spotyka to się czasem z nerwową reakcją, a wtedy Emmanuel używa całego wachlarza ukłonów, cmokasków, ziewania, obracania się itd. tak by zjednać sobie serce każdego psa.


No ok. Teraz kilku z Was powie „Łeeee mój pies też to potrafi”. Wchodzimy zatem na level hard.

ManMan jest mega empatyczny w sytuacji choroby. Po raz kolejny jak go mam dopadło mnie choróbsko, które i tym razem położyło mnie na kilka dni. I po raz kolejny mój pies nie odstępował mnie na krok. Manu nie może spać w łóżku, ale może wskakiwać na kanapę. Gdy jestem chora przenoszę się na rozkładaną kanapę do salonu, by nie budzić smarkaniem i kasłaniem mojej drugiej połówki i by mieć dostęp do TV w czasie rekonwalescencji. Manuś nie odstępuje mnie wtedy ani na moment 


I to dosłownie. Leży cały czas koło mnie, nie marudzi, nie zaprasza do zabawy, nie idzie sprawdzić co Pan porabia. 24 h na dobę leży ze mną. Patrzy na mnie, od czasu do czasu poliże ręce czy stopy, wącha moją twarz i znów się kładzie. Czasem śpi, czasem po prostu leży, przytula się. Gdy Pan zabiera go na spacer Manuś załatwia wszystkie swoje potrzeby na najbliższym trawniku i ciągnie do domu, a po przyjściu kładzie się z powrotem. Gdy byłam chora na grypę leżał ze mną bite 5 dni. 6 dnia zaczął zaglądać na Pana i wtedy wiedzieliśmy, że zaczynam zdrowieć.


Niestety tym razem dopadł mnie jakiś wirus zmutowany, którym Manu się zaraził i boroczek dostał zapalenia gardła. Wirusy są bardzo wrażliwe na temperaturę, dlatego zwalczamy je gorączką. Nie przechodzą zatem na psy, których stała temperatura ciała to nasza gorączka (38,5). Ten jednak madafaka przeszedł. Manuś chorując jest tak samo radosny, jak będąc zdrowym, tak samo się bawi, tak samo cieszy, ma taki sam apetyt. Zaczął jednak furczeć noskiem i weterynarz potwierdził zapalone gardziołko (BTW jestem mega spokojna u weta i Manu dzielnie znosi nawet zastrzyki, Pan ma bardziej miękkie serduszko i Manuś od razu to wyczuwa uciekając dupką przed igłą). Pełna wyrzutów sumienia przeniosłam się do sypialni by pies nie leżał już ze mną, a poprzytulał się na kanapie z Panem. Zapomnijcie! Wprawdzie do łóżka nie wchodzi, ale leży obok łóżka non stop jeśli ja w nim jestem. Kładzie od czasu do czasu łebek na materacu, by sprawdził czy wszystko ok. Popiskuje lekko, bo nie może się do mnie dostać i kładzie się znowu.


A teraz level ekspert! Uroczą moją cechą wrodzoną jest nadmierna ruchomość stawów, która powoduje, że często sobie coś skręcam, wybijam, podkręcam i tłukę. Dodatkowo od czasu do czasu nawala mi kręgosłup, a raczej mięśnie wzdłuż mojego wiotkiego kręgosłupa, porażone przy jakimś dziwnym ruchu. Powoduje to ograniczenia w poruszaniu się. I tu Manu pokazuje swoje absolutne mistrzostwo i geniusz.

Tak wygląda geniusz.

Pies, który normalnie ciągnie na smyczy przestaje ciągnąć. Pies, który normalnie biegnie się przywitać do kolegów, olewa inne psy. Pies, który normalnie robi rozbieg przed zrobieniem kupy, kuca w miejscu. Nie muszę się nigdy bać idąc pozginana w bólu, że Manu mnie pociągnie, skoczy na mnie lub zrobi jakiś dziwny, szczeniacki manewr.

W lipcu tego roku odwiedziliśmy Cieszyn. Jak to zwykle ja – wybiłam/złamałam palec u lewej nogi. Noga spuchła, bolała, trudno było chodzić. Ale, jak to zwykle ja „Taki palec nie bydzie mi za jedno godać! Idemy na szpacyr”. No i poszliśmy. Manu w Cieszynie dostaje małpiego rozumu, gdyż chce obwąchać każdą kostkę brukową, każde drzwi sklepu, każdego przechodnia. Na smyczy prowadził go Pan i trudno było psi entuzjazm opanować. Wpadłam więc na pewien pomysł.

- Daj mi go.
- Ale przecież ledwo chodzisz, a on głupieje!
- Zaufaj mi.

Wzięłam smycz, a pies jakby ktoś mu wcisnął pauzę! Szedł przy nodze i z rzadka oddalał się by obwąchać coś na odległość nie większą niż połowa smyczy. I to się nazywa najbardziej empatyczny pies świata!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz