wtorek, 1 grudnia 2020

SmoothieDog -recenzja

Nowości na psim rynku przyciągają mnie jak światło przyciąga ćmy. Uwielbiam testować produkty, których istnienie mnie zaskakuje, a mam jeszcze większą frajdę, gdy okazuje się, że jest to produkt tak rewelacyjny, że aż trudno uwierzyć, że pojawił się dopiero teraz. Tak też było ze SmoothieDog, które przetestowaliśmy w ramach Top for Dog 2020.



Smoothie dla psów do dość wodnisty przecier zawierający mięso, warzywa i przyprawy. Może służyć jako zdrowa przekąska, urozmaicenie posiłku np. suchej karmy dla psiego niejadka, albo może też być świetnym materiałem do uzupełnienia licky maty. Można je też wykorzystać do przygotowania psich ciasteczek. Moim psom oczy wychodziły z orbit na sam zapach smoothie, a co dopiero gdy pozwalałam im zanurzyć w nim język!


Do testów otrzymaliśmy smoothie na bazie wołowiny i kurczaka. W ofercie są też smoothie jagnięce. Zapakowane są do szklanych opakowań (i tu wielki plus), i mają plastikową etykietę, którą łatwo oderwać. Na etykiecie oprócz składu i niezbędnych informacji znajduje się bardzo wygodna podziałka, dzięki której możemy podzielić przekąskę na kilka posiłków.



Skład jest bardzo bogaty a co najważniejsze nie zawiera konserwantów i polepszaczy smaków, bo nie musi – koktajl pięknie pachnie i wnioskując po entuzjazmie psów, tak też smakuje.

Manu testował smoothie wołowe. Poniżej podaję skład:

 Wywar mięsny wołowy (55,6%), wołowina (26,1%), buraki (5,2%), korzeń pietruszki (5,2%), marchew (5,2%), maliny (1,6%), quinoa (komosa ryżowa) (0,6%), dzika róża (0,2%), melisa cytrynowa (0,1%), oregano (0,1%), tymianek (0,1%).

A BB kurczakowe:

Rosół mięsny z kurczaka (55,6%), kurczak (26,1%), dynia (5,2%), pasternak (5,2%), marchew (5,2%), gruszka (1,6%), siemię lniane (0,6%), kurkuma (0,2%), mniszek lekarski (0,1%), tymianek (0,1%), oregano (0,1%).



Dobór składników nie jest przypadkowy. Każdy z elementów smoothie ma swoje zdrowotne zastosowanie np. Len wspomaga trawienie a dzika róża wspiera układ odpornościowy. Po szczegóły odsyłam do producenta. I tu kolejna ważna rzecz – SmoothieDog mimo anglojęzycznej nazwy o w 100% produkt polski, polska firma i polska produkcja. Do wytworzenia swoich przekąsek używają produktów wysokiej jakości.

Ja podawałam psiakom smoothie głównie jako przekąskę i w lickymacie. Radość jak pisałam wcześniej przeogromna. Koktajl znikał w sekundy, a chłopcy długo jeszcze wylizywali swoje miski i sobie nawzajem pyszczki. Bardzo dobrze czuli się po takiej rozpuście – zero wzdęć i ładne kupy, a wiecie, że nie jest to wcale takie oczywiste w przypadku moich psiaków.

Z czystym sumieniem polecamy Wam SmoothieDog. Jest to produkt wysokiej jakości, zdrowy i polski a zawsze warto wspierać rodzimych producentów. Warto rozpieszczać nasze psiaki serwując im to co najlepsze :)



TENETRIO GEMÜSE GARTEN – karma z owadami – recenzja

Jak wiele razy podkreślałam do żywienia moich psów przywiązuję szczególną wagę. Używam tylko karm z najwyższej półki, szukam zdrowych rozwiązań minimalizując ryzyko wystąpienia nietolerancji pokarmowych, na które Manu cierpi, a jednocześnie zapewniając wszystkie niezbędne składniki. I gdy już myślę, że o karmach wiem wszystko plebiscyt Top for Dog po razy kolejny zaskoczył mnie nowością na polskim rynku – karma z owadów. Zapraszam na recenzję!



O karmach z owadów czytałam już parokrotnie, ale nigdy nie natrafiłam na nie w sklepie. Podawałam chłopakom smaczki na bazie owadów, ale nigdy głównego posiłku. Tym bardziej ucieszyłam się z wprowadzenia na rynek przez Premium 4 Animals karmy, gdzie głównym źródłem białka są larwy chrząszcza.

Zacznijmy jednak od tego dlaczego to rozwiązanie wywołało u mnie taki entuzjazm. Do wytworzenia tej karmy używa się larw chrząszcza Tenebrio molitor (mącznik młynarek). Karmy na bazie owadów są po pierwsze hipoalergiczne, rzadko wywołują też nietolerancje pokarmowe. Zazwyczaj, gdy mieliśmy psa alergika na większość „pospolitych” zwierząt gospodarskich, a nawet na ryby, trzeba było szukać wymyślnych rozwiązań jak mięso strusia czy kangura. Rozwiązanie jest jednak prostsze – psy nie miewają alergii na białko pochodzące od insektów.


Zdjęcie larw autorstwa: By Pengo - Own work, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=4412449

Kolejna kwestia to zdrowe źródło białka bogate w witaminy i inne cenne składniki. Zawartość białka w larwach chrząszcza jest porównywalna do wołowiny. Karma wyprodukowana z owadów jest też bogata w witaminy oraz kwasy omega 3 i 5, dzięki czemu nie trzeba jej dodatkowo wzbogacać, a skład może być znacznie prostszy. Warto też pamiętać, że w tradycyjnym chowie zwierzętom podaje się wiele antybiotyków, co znacząco wpływa na naszą i psią odporność. Larwy chrząszcza są wolne od wszelkich medykamentów.

I jako kolejny argument to karma z owadów jest zdecydowanie bardziej ekologiczna, ekonomiczna i etyczna. Chów zwierząt rzeźnych jest aktualnie najbardziej nieekologicznym i rujnującym planetę elementem gospodarki. Hodowla chrząszcza zmniejsza ilość zużytej wody, wydzielania gazów cieplarnianych i wymaga znacznie mniej miejsca zarówno na trzymanie samych zwierząt jak i pod uprawę karmy dla przyszłej karmy. Wymaga również mniej czasu. Nie bez znaczenia mają tu także względy etyczne, a konkretnie chów zwierząt przeznaczonych na rzeź wiąże się z niewyobrażalnym cierpieniem psychicznym i fizycznym tych stworzeń. Można zatem śmiało przyznać, że karma dla psów zrobiona z owadów, jest wartym rozeznania tematem, jak i wykorzystanie owadów w tworzeniu jedzenia dla ludzi – bardziej etyczne, ekologiczne i ekonomiczne źródło białka mogłoby nie tylko uratować planetę, ale i miliony ludzi przed głodem.

A czy moje psy zareagowały na nowe jedzenie z podobnym entuzjazmem jak ja? Tu zdania są podzielone. BB bardzo chętnie zjada karmę i motywuje go ona również podczas treningu i zabaw węchowych. Manu zjada, ale z mniejszą radością, zawsze na wszelki wypadek wąchając miskę brata czy nie dostał czegoś lepszego. Niestety z biegiem upływu testów widać coraz bardziej słabnące zainteresowanie psów jedzeniem.



Mimo dużej zawartości białka kaloryczność karmy jest niższa niż przeciętnych granulek i tak dotychczasowego jedzenia Manu dostawał 16 gramów, taktu gdy dostaje nawet 220 g nadal bywa głodny i prosi o więcej. Według producenta pies w przedziale wagowym 10-20 kg powinien jeść 220-370 g karmy dziennie. Karma ma też znacznie więcej widocznych produktów ubocznych. Choć oba moje psy bardzo dobrze się po niej czują, są pełne energii i mają zdrowe brzuszki (ani razu nie wystąpiły wzdęcia czy luźna kupa), to ilość i wielkość kup znacząco wzrosła. Dotychczas Manu robił 2-3 kupy dziennie raczej małe. Teraz oba psy potrafią zrobić 2, a czasem nawet 3 kupy na spacer i są one większe niż dotychczas. Szybciej też załatwiają swoją potrzebę nie raz już na pierwszym trawniku po wyjściu z domu.


Firma TENETRIO GEMÜSE GARTEN produkuje nie tylko karmę, ale też i całą gamę smaczków – suche, mokre, chrupkie, w formie pałeczek – wszystkie na bazie larw mącznika młynarka, i na punkcie tych smaczków moje psy oszalały. Nie ważne czy zawierały 100% insektów, czy miały tylko ich domieszkę na rzecz bananów po prostu ogony merdały, a psy były od razu zmotywowane na zdobycie przysmaka.



Podsumowując zatem – karma TENETRIO jest produktem wartym zakupy jeśli mamy w domu psa alergika. Warto również rozważyć zakup tej karmy jeśli los planety i zwierząt rzeźnych nie jest Wam obojętny. Możecie mieć pewność, że będzie podawać karmę zdrową, zbilansowaną i bogatą w witaminy. Jeden na dwa psy mówi również, że karma jest bardzo smakowita ;)




czwartek, 12 listopada 2020

Saszetka na smaczki JoQu - recenzja


Jednym z podstawowych elementów wyposażenia psiarza jest saszetka na smaczki. Dotychczas nie przywiązywałam zbyt dużej wagi do nich – miała po prostu być pojemnikiem na smaczki. Moją saszetkę uszyłam sobie sama z wodoodpornego materiału i nawet nie wiedziałam ile możliwości mnie omija. Na szczęście nie żyję już w niewiedzy i dzięki Top for Dog 2020 znalazłam najlepszą saszetkę na świecie! Drodzy Państwo, przedstawiam Wam saszetkę firmy JoQu.



JoQu to polska firma, projektująca i szyjąca w Polsce. Do swoich produktów używają wysokiej jakości materiałów i przywiązują ogromną wagę do staranności wykonania. Nie inaczej jest w przypadku saszetki. Została ona uszyta z Cordury, która wykorzystywana jest do szycia obuwia i odzieży turystycznej dzięki swoim właściwością wodoodpornym i wytrzymałości. W ofercie jest kilka opcji kolorystycznych – ja wybrałam w całości czarną. Jest bardzo estetyczna i pasuje do wszystkiego. A co jest w niej najlepsze?

POJEMNOŚĆ! O nie jest zwykła saszetka na smaki – to ultra praktyczna, mini torba turystyczna!


zapakowana saszetka

Główna kieszeń „smaczkowa” wykończona jest materiałem brudo i tłuszczoodpornym. Saszetkę można prać w 30 stopniach, najlepiej w detergentach do odzieży turystycznej, ja jednak nie miałam takiej potrzeby. Po użyciu wystarczy, że wytrzepię i nie ma śladu po okruszkach a nawet zapachu. 


Kieszeń jest zapinana na magnes, ale nie tylko łapiący brzegi, a ma klapkę, która dodatkowo zabezpiecza zawartość przed deszczem czy wysypaniem się podczas wygibasów. Część „smaczkowa” jest bardzo głęboka. Można zabrać ze sobą dużo jedzenia, albo tak jak ja, różnych innych rzeczy. W kieszeni tej mieści mi się:

  • woreczek z jedzeniem,

  • piłka,

  • telefon komórkowy,

  • miniapteczka spacerowa.

Oczywiście na trening wkładam tam tylko jedzenie by mieć jak najszybszy do niego dostęp, ale na wycieczkę zabieram już znacznie więcej rzeczy.

Z przodu jest kolejna kieszonka, tym razem zapinana na zamek. Ona również jest pojemna i może zmieścić nawet sporej wielkości telefon komórkowy. Mnie służy do noszenia portfela i kluczy do mieszkania, a w pociągu miałam w niej książeczkę zdrowia BBiego.

Jeszcze niżej są dwie kieszonki na rzep. Jedna ma specjalny gumowy otwór na kupoworki. Mieszczą się spokojnie dwie rolki. W drugą można załadować zapasowe aku do aparatu, kliker czy klucze z samochodu.


To wszystko zmieściło się do naszej saszetki.

Jak widać saszetka choć wygląda niepozornie jest ultra pojemna. Świetnie spisuje się podczas treningu z psami, wypadu do lasu i była po prostu nieoceniona w podróży. Ponieważ saszetka wisi wzdłuż nogi pionowo, jest do wszystkiego łatwiejszy dostęp niż w klasycznej nerce, która wygina się na naszych krągłościach.


idealna w podróży

I tu kolejna mega zaleta. Saszetka JoQu jest zapinana na pasek jak nerka a nie na klips jak większość saszetek. Dzięki temu nie odepnie się przypadkowo, jest stabilnie umieszczona na miejscu. Pasek jest szeroki, wygodny i ma spory zakres regulacji, można więc nosić w pasie, ale i przez ramię na piersi. Klamra zapinająca wykonana z dobrej jakości plastiku mocno trzyma. Dodatkowo pasek można odpiąć i przepiąć do kółeczek z boku tworząc zwykłą torebkę. Zapięcia są mega trudne do odpięcia, nie ma więc niebezpieczeństwa, że coś się poluzuje. A dla tradycjonalistów są jeszcze dwie szlufki z tyłu więc można w ogóle zrezygnować z oryginalnego paska i przewlec ją przez swój.


zapięcie paska

Boczne kółeczka jeśli nie używamy ich do paska świetnie mogą posłużyć do przypięcia miski czy bidonu.

Widzicie zatem, że saszetka JoQu to nie tylko produkt ładny, ale przede wszystkim bardzo dobrze przemyślany, zaprojektowany i wykonany. Spełnia wiele funkcji i trudno jest mi sobie wyobrazić, że znajdziecie gdziekolwiek lepszą saszetkę. Ja jestem zakochana i jest to dla mnie prawdziwy hit nad hity! Polecamy ogromnie!


poniedziałek, 9 listopada 2020

Adresatki Wystrój Zwierza - recenzja


Czy w temacie adresatek można wymyślić jeszcze coś nowego? Można. Niepowtarzalny design i praktyczność w jednym to definicja ID od Wystrój Zwierza. Zapraszam na recenzję przygotowaną w ramach plebiscytu Top for Dog 2020.



Adresatka jest czymś co powinien mieć każdy psiak, przy każdej obroży/szelkach. Zawsze. Wszędzie. Nie ważne, że idziemy tylko dookoła bloku, że na smycz. Trudno przewidzieć nam wszystkie scenariusze, a z mojego schroniskowego doświadczenia wiem, że historie psich ucieczek są naprawdę nieraz przedziwne i dramatyczne. Dlatego każdy psiak powinien być zachipowany (a w bazie muszą być aktualne dane opiekuna) oraz mieć na szyi adresatkę z numerem telefonu. Uratowała ona niejednemu psu życie (pozdrawiamy serdecznie Nairę <3).


Ja adresatek mam w domu sporo, różnych firm, metalowych, prostych, wzorzystych, z jednym numerem, dwoma, małym kółkiem, dużym. Dostrzegałam ich wady, ale nie dumałam nad tym, bo musiała ona być i tyle! Okazuje się, że jest jednak firma, która wyeliminowała wady wszystkich z moich dotychczasowych adresatek.


Wystrój Zwierza ma bardzo bogatą ofertę wzorów i kolorów adresatek. Dzięki temu są one ładne i szybko rzucają się w oczy. Ja wybrałam bardzo proste wzory, bo lubię minimalizm w tego typu produktach. Można jednak spokojnie zaszaleć i wybrać wśród różnych kształtów, czcionek i dodatkowych breloczków (jak nasze urocze dodatki z kostką). Firma chętnie doradza i proponuje coś pod wygląd i charakter waszego zwierza. To jednak nie wszystko.


Wykorzystują też niecodzienne tworzywo – drewno i pleksi. I to jest odpowiedź na główną wadę moich dotychczasowych adresatek.

Przy różnych szelkach są specjalne kółeczka na ID, niestety są one najmniej wytrzymałym elementem konstrukcji i lubią się urywać. Trzeba zatem zaczepiać adresatkę o metalowe kółeczka, a metalowa adresatka na metalowym kółeczku dzwoni! Dzwonienie to doprowadza mnie do szewskiej pasji, nie wyobrażam sobie zatem co muszą czuć psy, które mają znacznie wrażliwszy na wysokie tony słuch niż ja i brzęczy im to zaraz za uchem.

Adresatki z pleksi nie dzwonią! Nie i e! Jest błoga, niczym niezmącona cisza i to jest piękne.


nawet przy otrzepywaniu nie dzwonią

Wystrój zwierza dbają o jakość użytych materiałów i o jakość wypalonego napisu. Na adresatce znajdzie się to co sobie zażyczymy i będzie to na niej umieszczone na długie miesiące, cały czas tak samo wyraźnie.

Moje psiaki nie należą do czyścioszków. Nie mam zestawów do miejskiego szpanowania, bo po prostu nie lansujemy się po restauracjach i bulwarach. Moje psy tyrają po polach, lasach, jeziorach, krzaczorach i moczą tyłki w rowach, błotnych kałużach. Moje psy biegają w polu kukurydzy i tarzają się na plaży. Moje psy przychodzą do domu mokre, brudne, z rzepami w sierści i piachem sypiącym się wokoło. Wszystko co im zakładam musi być wytrzymałe i znosić te szaleństwa.

Te adresatki takie właśnie są. Ani ryski, napis tak samo czytelny. Nic nie zmatowiało. Nówki sztuki.



Wystrój zwierza używa świetnego patentu do zapinania adresatek. Mini karabińczyk jest bardzo silny i nie otworzy się sam, a jednocześnie można go bez wysiłku odpiąć i zapiąć gdzie indziej.

Wracając do biegania po krzaczorach. Zdarzyło mi się kilka razy, że kółeczko na którym wisiała adresatka zahaczyło się o jakąś gałązkę i wygięło. Karabińczyk zapobiega takim przygodą. A gdy psiaki przychodzą do domu brudne w południe to one wieczorem znów muszą wyjść, a szelki niekoniecznie jeszcze nadają się do ponownego użycia. I wtedy musimy mieć milion różnych adresatek przy każdym zestawie jedna, no bo przecież odpinanie tych klasycznych kółeczek to udręka. Te które schodzą lekko deformują się i nie są już bezpieczne. Te ściślejsze trudno jest rozewrzeć i na samą myśl człowiekowi opadają witki. A teraz pyk! pyk! I adresatka jest przypięta do innego kompletu.


Latam a adresatka nie odlata!

Podsumowując Wystrój Zwierza to produkty estetyczne, wytrzymałe i funkcjonalne. Świetnie sprawdzą się i u miejskich elegantów i u takich huncwotów jak moje dwa. Polecamy!




piątek, 6 listopada 2020

Portret DOGNITY – recenzja

 

Pamiętacie ten odcinek „Czterdziestolatka”, gdy Madzia Karwowska zatrudniła architekta do redekoracji mieszkania? Na głównej ścianie ich salonu zawisł portret przodka. Ten element wystroju zapadł mi w pamięć mocniej niż słynne łuki nazywane teraz łukami Karwowskiego na cześć głównego bohatera. Portret przodka! TO jest coś!

Manu jest kundelkiem o nieznanej przeszłości, co innego Biś. Ten to ma historię udokumentowaną do ntego pokolenia z psadziadami i prapsadziadami. Takie drzewo genealogiczne zasługuje na docenienie i honorowe miejsce na ścianie. I tu z pomocą przychodzi DOGNITY.



Maria jest bardzo utalentowaną dziewczyną, która projektuje wyjątkowe portrety zwierzaków na indywidualne zamówienie. Łączy zdjęcie Waszego pupila z portretem zaczerpniętym z klasyki malarstwa. Robi to jednak nie tylko by wizualnie się sprawdziło. Maria wkłada w każdy portret swoje serce i osobowość zwierzaka.


No Biś jak żywy!

Przed wykonaniem portretu autorka prosi o opisanie jaki nasz zwierzak jest, co lubi, jakie ma usposobienie. Pyta o nasze oczekiwania i o naszą wspólną historię. Dzięki temu potrafi dobrać odpowiedni portret do zwierzaka. A później dzieje się komputerowa magia, za pomocą której nasz psiak staje się integralną częścią obrazu.

Ojciec Bisia jest Holendrem z krwi i kości. Mama choć Polka również jak wszystkie kooikerhondje ma holenderskie korzenie. Kooikery dopiero od kilku lat są w Polsce, a pierwszym psem tej rasy urodzonym w naszym kraju jest Edi – Dziadek Bisia. Miało to miejsce 7 lat temu. Rasa jest popularna głównie w swoim ojczystym kraju. Stworzone do nęcenia kaczek w pułapki, te radosne psy doceniane były przez największych mistrzów holenderskiego malarstwa, którzy chętnie umieszczali je na swoich dziełach. Płochacze holenderskie są więc nieodłączną częścią nie tylko holenderskiej historii, ale i kultury.


Zdjęcie, którego Maria użyła do stworzenia portretu.

Rozmawiając z Marią o Bisiowym portrecie poprosiłam, by stworzyła dla nas coś na podstawie holenderskiego malarstwa, najchętniej w stylu Rembrandta. Maria próbowała kilku hrabiów i dygnitarzy, jednak za każdym razem wracała do Mistrza we własnej osobie. I tak powstał przeuroczy portret Bisia w berecie z pióropuszem i w pięknym kontuszu na bazie autoportretu Rembrandta. Maria bardzo dobrze poradziła sobie nie tylko od strony graficznej, ale i estetycznej. Portret przez nią stworzony jest żartobliwy, a jednocześnie miły dla oka – tak jak mój Biś piękny i wesoły :).


projekt w wersji elektronicznej

DOGNITY daje kilka opcji otrzymania produktu. Można zamówić sam portret w wersji cyfrowej, wydruk na płótnie o rozmiarze 40x30 naciągnięty na krosno, kubek z nadrukiem, a planuje również wprowadzeni koszulek z portretem. Nasz portret otrzymaliśmy w bardzo ładnej i dobrze zabezpieczonej paczce.

Maria drukuje stworzone przez siebie obrazy w technologii lateksowej, przez co wygląd wydruku zbliżony jest to farby akrylowej/olejnej. Dodatkowo nadrukowany jest on na płótnie o grubszym splocie, dzięki czemu mamy wrażenie, że mamy w rękach antyk.

Dla porównania wrzucam Wam zestawienie z nadrukowanym na płótnie zdjęciem Manu.



Portret tymczasowo wisi bez ramy, ale niebawem zostanie oprawiony i wtedy zawiśnie w pełnej krasie w moim gabinecie tuż nad psią kanapą.

DOGNITY to wspaniały prezent dla zwierzoluba, ale i dobry sposób na urozmaicenie wystroju. Pamiętajcie, że portret przodka na ścianie nigdy nie wyjdzie z mody. Jest to klasyka dizajnu i element pasujący do każdego wnętrza. Maria przygotowuje Wam produkt, nie tylko najwyższej jakości wykonania i wydruku, ale personalizowany w pełnym tego słowa znaczeniu. Polecamy!



Ciekawostka!

Czy wiecie, że jedną z najsłynniejszych linii psów rasy kooikerhondje jest linia nazwana Manusia? BB ma kilku przodków o tym przydomku :)


Fragment drzewa genealogicznego Bisiowej Mamy



wtorek, 27 października 2020

Legowisko Royal Pet Premium – recenzja

 


Mam dwa psy, trzy pokoje i kilka legowisk. Pomijam oczywiście nasze łóżko i kanapę, które służą wszystkim czterem członkom rodziny. W salonie stoi leżak, w przedpokoju Manusiowa budka, a w gabinecie psia kanapa i Bisiowa klateczka. Brakowało czegoś do sypialni i tę koszmarną lukę w najcudowniejsze marzenie zamieniła firma Royal Vision przysyłając nam legowisko z serii Royal Pet Premium. Manu testował całymi godzinami jako ambasador Top for Dog i ja teraz chcę podzielić się z Wami naszą wspólną recenzją.



Zacznijmy od tego po co nam kolejne legowisko. Oba moje psy mają wstęp na łóżko, ale tylko BB z nami śpi. Manu przychodzi się przytulić wieczorem i rano, jednak woli spać osobno (jedynie bardzo mroźne noce lub moja choroba są w stanie skłonić go do leżenia w ciepłym wyrku). Większość nocy spędza w swojej budce, jednak zauważyłam, że lubi najpierw położyć się przy naszym łóżku i dopiero później idzie dalej. Położyłam mu więc na podłodze cienką matę turystyczną, jednak to nie wystarczało by ukoić matczyne serce i przekonać mnie, że mój psynek ma najlepsze wyrko ever.


I teraz już ma! Royal Pet Premium to cały komplet wypoczynkowy! Główne legowisko składa się z czterech boczków i wyjmowanej poduchy. Boczki są bardzo ściśle wypełnione, dzięki czemu idealnie zachowują kształt legowiska, a jednocześnie są miękkie pod psią główką. Poduszka w środku występuje w dwóch opcjach – ortopedycznej i ze zwykłym wypełnieniem. Ja wybrałam tę drugą. Pokrowiec jest zdejmowany, dzięki czemu łatwo jest wyprać tkaninę. Ja jednak nie miałam jeszcze takiej potrzeby. Od spodu legowisko wykończone jest materiałem antypoślizgowym z gumowymi kuleczkami.



I teraz największy hit. Do legowiska dołączono podusię i… dwuwarstwowy kocyk, który przy pomocy czterech nap można wpiąć w rogi łóżeczka przez co całość staje się przytulną norką. Jak się pewnie domyślacie zimnolubny ManMan nie potrzebuje takiej opcji, za to podkołdrzany Biś i owszem. Bisiowi spodobał się ten patent i czasem wkrada się do wyrka brata, gdy ten akurat z niego wyjdzie. 


Manu natomiast uuuuuwielbia rozkopywać wszelkie legowiska i ten wielgachny dwuwarstwowy koc to jest dla niego marzenie! Może kopać i kopać i kopać jednocześnie nie wykopując głównej poduszki ze środka. Mimo wielokrotnego drapania pazurami nie zauważyłam uszkodzeń koca i legowiska. Wszystkie elementy są wykonane z bardzo trwałej tkaniny tapicerskiej z certyfikatami OEKO-TEX. Tkanina jest wytrzymała, a jednocześnie miła w dotyku. My wybraliśmy kolor grafitowy z czterech opcji oferowanych przez Royal Vision. Jedyny minus – napy koca są dość łatwe do wypięcia, dlatego gdy psiak rozkopuje legowisko, lub zbyt gwałtownie chce wejść pod spód odpinają się.



W naszym domu koc z legowiska ma jeszcze jedno zastosowanie. Po wieczornym spacerze w jesiennej aurze, gdy psiaki chcą wskoczyć na kanapę czy łóżko kładziemy tam kocyk, by nie zamoczyć pościeli. Ponieważ koc zrobiony jest z tkaniny tapicerskiej i uszyty jest z dwóch warstw idealnie chroni łóżko przed zmoczeniem Manusiowym futrem (które wysycha wieki), a i przyznam, że kilka razy zdarzyło mi się przykryć nim stópki :).



Legowiska Royal Pet Premium oferowane są w trzech rozmiarach. Ja wybrałam dla Manu wyrko w rozmiarze L 98x88 cm (w nadziei, że może będą chcieli spać tam razem z Bisiem :D) i to był strzał w dziesiątkę. Wprawdzie legowisko w przejściu między ścianą i łóżkiem mieści się na styk, jednak Manu wykłada się w nim pod wszelkimi kątami i zawsze jest mu wygodnie.



A teraz wrażenia samego zainteresowanego. Odkąd mamy legowisko Manu większość nocy przesypia właśnie tam. Niektóre noce w całości leży na legowisku Royal Pet, a w inne drepcze do swojej budki. Zawsze jednak tam rozpoczyna swój wypoczynek. W ciągu dnia też chętnie kładzie się na tym legowisku. Zauważyłam też, że i BB chętnie tam wypoczywa. Manu rozkopuje swoje łóżeczko na tysiąc sposobów i kładzie się w kuleczkę, jednak już po chwili wywala wstyd na wierzch i chrapie w najlepsze lub poszczekuje przez sen. Zazwyczaj do recenzji dołączam zdjęcia zaaranżowane tu jednak wklejam Wam też takie ukradkowe by udowodnić, że ta recenzja nie jest na wyrost.



Legowisko Royal Pet Premium z dopinanym kocykiem to najlepsze legowisko, jakie dotychczas mieliśmy. Wytrzymałe, przyjemne w dotyku i dla oka, wygodne i przede wszystkim ukochane przez mojego psa.


A teraz BONUS! I to nie byle jaki. Firma Royal Vision podarowała nam dodatkowo matę antypoślizgową tej samej wielkości co legowisko i z tej samej tkaniny. Mata podszyta jest materiałem antypoślizgowym, jest bardzo starannie wykończona i jest bardzo lubiana przez moje psiaki. Nie używam jej pod oryginalnym legowiskiem a osobno. Była z nami w cieplejsze dni na balkonie, na co dzień leży w moim gabinecie i jest często wykorzystywana przez oba moje psy.



To gdzie jednak mata sprawdziła się przegenialnie to moja podróż z Bisiem do Białegostoku. Mata jest cienka, jednak dobrze izoluje. Można ją bardzo łatwo złożyć na pół, zwinąć i dopiąć do plecaka. Jest bardzo lekka więc nie czuje się, że ma się ze sobą legowisko, a po powrocie bez problemu wyprać.



W pociągu BB leżał sobie zamiast na ziemi właśnie na tej macie. Tak samo w naszym pokoju hotelowym. Poprzytulał się ze mną w łóżku, po czym zeskoczył na ziemię i leżał na macie.


Choć jest ona dodatkiem do legowiska to w naszym przypadku stała się pełnoprawnym produktem, którym wszystkim polecamy :)



Firma Royal Vision oferuje produkty dla zwierząt, dzieci oraz wyposażenia domu. Wszystkie ich produkty wykonane są ręcznie z dbałością o szczegóły i jakość materiałów i to od razu widać. Legowisko Royal Pet Vision to łóżko z najwyższej półki, godne swojej nazwy. Każdy psiak będzie zadowolony mogąc spać w takim luksusowym łożu. Polecamy!




piątek, 9 października 2020

Show Your Pup – koszulka ze zdjęciem Twojego psa – recenzja

 

Top for Dog to plebiscyt nie tylko z produktami dla psów, ale też z produktami dla zakręconych na ich punkcie opiekunów. Tym razem to ja zostałam testerem, a Manu i BB użyczyli jedynie swoich pyszczków. W mojej szafie pojawiła się koszulka z wizerunkiem moich psynów przygotowana dla mnie przez Show Your Pup. Gdziekolwiek idę, mogę teraz pokazywać, że jestem psią matką wariatką, nawet jeśli moje psy nie towarzyszą mi osobiście.



Show Your Pup oferują T-shirty w wersji męskiej i damskiej oraz w kilku kolorach. Możemy wybrać spośród wielu wzorów m.in. portret w kole, kwadracie, czy „kieszonce”, gładkie lub wzorzyste tło, z napisem lub bez. Ostateczny projekt przygotowywany jest jednak indywidualnie na podstawie przesłanego zdjęcia. Zdjęcie powinno być dobrej jakości, wykonane w odpowiednim oświetleniu, tak aby można było użyć go do druku. Nie dyskwalifikuje to zdjęć wykonanych telefonem o ile jest ono ostre i wyraźne.



Ja poprosiłam o umieszczenie obu moich psów na jednej koszulce. Przesłałam dwa osobne zdjęcia wykonane w innych warunkach pogodowych. Niestety pierwotny projekt nie spełniał moich oczekiwań. Choć psy ładnie były wkomponowane w koło, widać było, że balans bieli nie został wyrównany i tak BB wpadał w zielony odcień a Manu niebieski. Wymieniłam swoje uwagi ze sklepem i przesłałam inne zdjęcie, tym razem takie, na którym oba psy oświetlone są identycznie. To był strzał w dziesiątkę. Otrzymałam kolejny projekt, który bardzo mi się spodobał i koszulka poszła do druku. Przesłany projekt oddaje rzeczywisty wygląd wydruku. Kolory nadruku są bardzo wyraziste tak jak na ekranie komputera/telefonu. W przypadku rudych psów mogą być dla niektórych zbyt intensywne, mnie jednak przypadły do gustu.



Firma zapewnia możliwość wysyłki do paczkomatu co dla mnie jest dużym plusem. Wybrałam szarą koszulkę w damskim kroju i rozmiarze L. Wolałam zamówić lekko większy rozmiar, bo lubię oversize, jednak okazuje się, że rozmiarówka jest odrobinkę zaniżona (normalnie tak dopasowane koszulki kupuję w rozmiarze S lub M). Na stronie sklepu jest szczegółowa tabela rozmiarów i dostarczona koszulka faktycznie spełnia opisane wymiary. Powinniście zatem sugerować się tabelką, a nie rozmiarem, który na co dzień nosicie.



T-shirt uszyty jest z dobrej gatunkowo bawełny, a nadruk wykonany jest bardzo starannie. Mimo prania nie widać ani zmiany kształtu koszulki ani uszczerbku na nadruku. Prasuje się łatwo, a nosi bardzo przyjemnie. Jest to dla mnie idealna koszulka na konsultacje behawioralne. Nie tylko oddaje doskonale moją miłość do psiaków, ale jest też bardzo wygodna. Niewielki dekolt świetnie sprawdza się podczas ćwiczeń i zabawy z psami. 

Prosty krój i minimalistyczny projekt sprawia, że koszulka jest bardzo uniwersalna. Można założyć ją do jeansów, adidasów i wyjść na trening z psami. 


Dodać ramoneskę i akcesoria i nada się super na spotkanie z przyjaciółmi.


Można też sportowe buty zamienić na szpilki, narzucić na siebie marynarkę i doskonale prezentować się podczas bardziej oficjalnych wystąpień np. prelekcji, webinariów czy wywiadu.



T-shirt Show Your Pup jest doskonałym uzupełnieniem mojej garderoby. Praktyczna, dobrej jakości i jedyna w swoim rodzaju dzięki indywidualnemu projektowi z Twoim psiakiem. Taki prezent warto zrobić bliskiej osobie, a i tej najbliższej – sobie.