Psy wyróżniają się na tle innych
zwierząt udomowionych wyjątkową empatią i skupieniem na człowieku. Badania
wykazują, że lepiej potrafią czytać nasze emocje od szympansów, z którymi
jesteśmy najbliżej spokrewnieni. Psy są tak wyspecjalizowane w kontaktach z
ludźmi, że zauważają i potrafią interpretować tak drobne sygnały, jak
ruchy gałek ocznych. Oczywiście jak zawsze w statystyce, będą również
przedstawiciele reprezentujący totalny brak empatii i ekstremalną empatię. Znałam psy, które nigdy nie były nauczone
pracy z człowiekiem, takie które przez doznaną krzywdę nie chciały mieć z nim
nic wspólnego i takie, które same z siebie nie były nim zainteresowane, często
zwane „psy-koty”. Są oczywiście też psy mocno na człowieku skupione i jeden tak
empatyczny, że zasługuje na miano „najbardziej empatycznego pies świata”.
Oczywiście mowa o moim Manu.
Manu nie jest idealnym wzorem
skupienia na pracy. Oczywiście potrafi się koncentrować w domu idealnie, a na
dworze dobrze, ale gdy pojawia się jakiś ciekawy kolega, to pędzi go przywitać,
chwilę się pobawić i dopiero wtedy może pracować dalej. To co jednak jest jego
wyjątkowym darem to odczytywanie ludzkich emocji, a w moich stanach jest po
prostu ekspertem.
Nie było jednej łzy, której Manu
by nie zlizał. Zawsze, gdy wydarza się coś co doprowadza mnie do łez,
piesek jest przy mnie i nie odstępuje mnie na krok. Manu pocieszał nie tylko mnie, ale też i mojego małego bratanka. Gdy tylko
Bobby zaczynał cichutko kwilić pierwszą osobą przy wózku był Manu gotowy lizać
jego rączki i stópki. Płacz jest jednak skrajnym zjawiskiem.
Manu rozpoznaje bezbłędnie
również gniew. Gdy się złoszczę np. na Manusiowego Pana pies od razu przybiega
całować i przynosi zabawki i skacze głupkowato na mnie tak, że trudno zachować
powagę. Jest typowym zazdrośnikiem, który wpycha się między nas by to jego
tulaskować. Reaguje też wyjątkowo na mój entuzjazm. Jakiś czas temu opisywałam
jego lęk przed latającymi owadami w domu i to jak sobie z tym poradziliśmy.
Kluczem do naszego sukcesu, była właśnie moja radość i śpiewy, które dla
psa były silniejszym sygnałem niż jego strach.
A co z pobratymcami? Manu jest
mistrzem sygnałów uspokajających, choć nie jest mistrzem nawiązywania
znajomości. Mój futrzak jest tak podekscytowany każdym kolegą, że biegnie nie
zależenie od wielkości psa. Spotyka to się czasem z nerwową reakcją, a wtedy
Emmanuel używa całego wachlarza ukłonów, cmokasków, ziewania, obracania się
itd. tak by zjednać sobie serce każdego psa.
No ok. Teraz kilku z Was powie
„Łeeee mój pies też to potrafi”. Wchodzimy zatem na level hard.
ManMan jest mega empatyczny w
sytuacji choroby. Po raz kolejny jak go mam dopadło mnie choróbsko, które i tym
razem położyło mnie na kilka dni. I po raz kolejny mój pies nie odstępował mnie
na krok. Manu nie może spać w łóżku, ale może wskakiwać na kanapę. Gdy jestem
chora przenoszę się na rozkładaną kanapę do salonu, by nie budzić smarkaniem i
kasłaniem mojej drugiej połówki i by mieć dostęp do TV w czasie
rekonwalescencji. Manuś nie odstępuje mnie wtedy ani na moment
I to dosłownie. Leży
cały czas koło mnie, nie marudzi, nie zaprasza do zabawy, nie idzie sprawdzić
co Pan porabia. 24 h na dobę leży ze mną. Patrzy na mnie, od czasu do czasu
poliże ręce czy stopy, wącha moją twarz i znów się kładzie. Czasem śpi, czasem
po prostu leży, przytula się. Gdy Pan zabiera go na spacer Manuś załatwia
wszystkie swoje potrzeby na najbliższym trawniku i ciągnie do domu, a po
przyjściu kładzie się z powrotem. Gdy byłam chora na grypę leżał ze mną bite 5
dni. 6 dnia zaczął zaglądać na Pana i wtedy wiedzieliśmy, że zaczynam zdrowieć.
Niestety tym razem dopadł mnie
jakiś wirus zmutowany, którym Manu się zaraził i boroczek dostał zapalenia
gardła. Wirusy są bardzo wrażliwe na temperaturę, dlatego zwalczamy je
gorączką. Nie przechodzą zatem na psy, których stała temperatura ciała to nasza
gorączka (38,5). Ten jednak madafaka przeszedł. Manuś chorując jest tak samo
radosny, jak będąc zdrowym, tak samo się bawi, tak samo cieszy, ma taki sam
apetyt. Zaczął jednak furczeć noskiem i weterynarz potwierdził zapalone
gardziołko (BTW jestem mega spokojna u weta i Manu dzielnie znosi nawet
zastrzyki, Pan ma bardziej miękkie serduszko i Manuś od razu to wyczuwa
uciekając dupką przed igłą). Pełna wyrzutów sumienia przeniosłam się do
sypialni by pies nie leżał już ze mną, a poprzytulał się na kanapie z Panem.
Zapomnijcie! Wprawdzie do łóżka nie wchodzi, ale leży obok łóżka non stop jeśli
ja w nim jestem. Kładzie od czasu do czasu łebek na materacu, by sprawdził czy
wszystko ok. Popiskuje lekko, bo nie może się do mnie dostać i kładzie się
znowu.
A teraz level ekspert! Uroczą
moją cechą wrodzoną jest nadmierna ruchomość stawów, która powoduje, że często
sobie coś skręcam, wybijam, podkręcam i tłukę. Dodatkowo od czasu do czasu
nawala mi kręgosłup, a raczej mięśnie wzdłuż mojego wiotkiego kręgosłupa,
porażone przy jakimś dziwnym ruchu. Powoduje to ograniczenia w poruszaniu się.
I tu Manu pokazuje swoje absolutne mistrzostwo i geniusz.
Tak wygląda geniusz.
Pies, który normalnie ciągnie na
smyczy przestaje ciągnąć. Pies, który normalnie biegnie się przywitać do
kolegów, olewa inne psy. Pies, który normalnie robi rozbieg przed zrobieniem
kupy, kuca w miejscu. Nie muszę się nigdy bać idąc pozginana w bólu, że Manu
mnie pociągnie, skoczy na mnie lub zrobi jakiś dziwny, szczeniacki manewr.
W lipcu tego roku odwiedziliśmy
Cieszyn. Jak to zwykle ja – wybiłam/złamałam palec u lewej nogi. Noga spuchła,
bolała, trudno było chodzić. Ale, jak to zwykle ja „Taki palec nie bydzie mi za
jedno godać! Idemy na szpacyr”. No i poszliśmy. Manu w Cieszynie dostaje
małpiego rozumu, gdyż chce obwąchać każdą kostkę brukową, każde drzwi sklepu,
każdego przechodnia. Na smyczy prowadził go Pan i trudno było psi entuzjazm
opanować. Wpadłam więc na pewien pomysł.
- Daj mi go.
- Ale przecież ledwo chodzisz, a
on głupieje!
- Zaufaj mi.
Wzięłam smycz, a pies jakby ktoś
mu wcisnął pauzę! Szedł przy nodze i z rzadka oddalał się by obwąchać coś na
odległość nie większą niż połowa smyczy. I to się nazywa najbardziej empatyczny
pies świata!