niedziela, 15 października 2017

Nasz debiut

Zgodnie z zapowiedzią 14.10.2017 r. wystąpiliśmy podczas imprezy schroniska TOZ „Fauna” w Rudzie Śląskiej „Psi spacer – Ludzie i psiaki pokonują rudzkie szlaki”. Główną atrakcją wydarzenia był spacer z psem przez kochłowickie lasy. W rudzkim dogtrekkingu wzięło udział ponad 50 uczestników. Trasa miała około 12 km i trzeba było zarówno zaliczyć punkty kontrolne, jak i wykonać różnorodne zadania, aby otrzymać dodatkowe punkty. Bieg rozpoczął się o 14.


My na miejscu pojawiliśmy się około 15:45. Tym razem nie braliśmy udziały w biegu.  Po pierwsze czekało nas odpowiedzialne zadania, a po drugie po mojej kontuzji w wakacje nie doszłam jeszcze do pełnej formy. Nie zasililiśmy zatem ekipy biegaczy, ale przywieźliśmy dodatkową atrakcję niespodziankę – Ewkę z Łapeczkowo. Ewa postanowiła wesprzeć nas moralnie w naszym debiucie, no i jak to Ewka nie mogła przyjechać z pustymi rękami. Ale o tym za chwilę.

Super zabawa!

Obeszliśmy zatem dwa stawy dla rozgrzewki, Manu przywitał się z milionem psów i szalał z każdym kto tylko chciał szaleć. Obawiałam się jak uda mi się poskromić tę energię i chęć zaczepiania kolegów. Na szczęście zgodnie z przewidywaniami, gdy tylko wyciągnęłam torebkę ze smaczkami cały świat w około zniknął! Byłam tylko ja i małe granulki w saszetce. Wzięłam specjalnie Orijen 6 fish by „woniało” intensywnie.

Nowy kolega :)

Gdy skończyliśmy nasz krótki spacerek przeznaczony głównie na klachy (pogaduchy), ognisko paliło się już w najlepsze, a kiełbaski piekły, tak przepysznie, tradycyjnie. Coraz więcej psiaków docierało do mety i coraz więcej osób ulegało pokusie pieczonych w ogniu pyszności. Atmosfera była cudna, bardzo rodzinna. Nadeszła więc chwila na nasz pokaz.

Ciekawe co to będzie?

Pani Beata Drzymała – kierownik schroniska, zapowiedziała Manu jako Internetową gwiazdę :D. Głównym celem naszego występu było pokazanie, że pies schroniskowy w niczym nie jest gorszy od cudnych rasowców. Z kundelkiem też można pracować, też go uczyć i przede wszystkim wspaniale spędzać czas razem. Wybierając Manu w schronisku bardzo chciałam by był psem skupionym na człowieku. Nic więcej jednak o nim nie wiedziałam. Nie wiedziałam co przeszedł, gdzie mieszkał, jaką miał socjalizację, kim byli jego rodzice. Nie wiedziałam jaką mieszanką ras jest i co tak naprawdę z niego wyrośnie. Okazało się, że wystarczyła odrobina pracy, kawalątek troski i całe serce miłości, a udało się nam osiągnąć całkiem sporo. Kawałek tego postanowiłam pokazać, jednocześnie przekonując, że warto pracować z każdym psem.

W spacerze uczestniczyli też podopieczni schroniska.

Manu jest moim pierwszym psem w dorosły życiu, a zatem pierwszym, którego czegokolwiek uczyłam. Był to więc nasz absolutny debiut. Mnie jako trenera i Manu jako psa sztuczkowego. Wyglądało to tak:


Jestem bardzo ciekawa Waszych opinii i mam nadzieję, że podzielicie się nimi w komentarzach tu lub na fanpage’u.

Wypatrujemy Waszych opinii.

A co ja myślę o naszym pokazie? Jestem bardzo dumna z Manu. Nigdy wcześniej nie pracował w takim rozproszeniu. Chodziliśmy wprawdzie do parku poćwiczyć. Nigdy jednak nie było wokół nas tyle psów, ludzi, nowych zapachów, dźwięków, pieczonej kiełbasy i oczu wpatrzonych w nas. Skupiał się bardzo ładnie, dobrze wykonywał swoje zadanie. Ogólnie rzecz biorąc jestem zadowolona. Uważam nasz debiut za udany. Jeden Pan zapytał nawet, czy szkolę psy zawodowo, więc chyba było dobrze :).

Zdjęcie pt. "Dumna mama"

Po naszym występie było przyznanie nagród dla uczestników dogtrekkingu. Oprócz trzech głównych miejsc, przyznawano nagrody, za wykonane zadania i zaliczone punkty kontrolne. Wszystkim serdecznie gratulujemy (nagrodzonych możecie zobaczyć na naszym fb w folderze Psi Spacer).

Gratulujemy!

Przyznano też nagrodę specjalną dla najstarszego uczestnika biegu. Nagrodą był zestaw Imprints of Love od Łapeczkowo, czyli zestaw do wykonania pamiątkowego odcisku łapki :). Nasz senior zachowywał się jak niezmordowany szczeniorek, a jego Pani ucieszyła się z tajemniczego pudełka.


11 lat ma ten Pan.

Ewka, niesamowicie skromna babka, cichutko tłumaczyła w czym rzecz. Przejęłam więc mikrofon i pochwaliłam się za nią, jak cudowną rzecz wymyśliła i jak wspaniale ją realizuje! Do tego jest też przekochaną Manusiową ciocią, która mocno trzymała za nas kciuki, wytrzymywała żywiołowość Manu na smyczy, gdy ja robiłam zdjęcia i dała nam duuuuuuużo pozytywnej energii :). Dostaliśmy też piękny prezent – pin „psyjaźń”.



I teraz jak na Oscarach: Dziękuję Ewce, że towarzyszyła nam w tym wyjątkowym dniu. Dziękuję pracownikom „Fauny” za zaproszenie. Dziękuję moim kochanym Cioteczkom Ani, Agnieszce i Monice za powtarzanie, że jesteśmy super. Dziękuję Manusiowemu Panu za wsparcie i pomoc. No i dziękuję Emmanuelowi za to, że jest idealny <3.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz