Nasza majówka była bardzo udana
mimo, że nie wyjechaliśmy nigdzie daleko, a 2 maja byłam w pracy. Nigdy jednak
takie drobne szczegóły jak słaba pogoda, czy dyżur nie psują mojego nastroju,
jeśli tylko mam moich dwóch chłopaków u boku. Tym razem mieliśmy jeszcze
jednego sprzymierzeńca – blog „Na wypad z psem”. Piszę tu nie raz o produktach,
które warto poznać. Dziś dla odmiany chcę przedstawić Wam recenzję innego
bloga.
Na stronę „Na wypad z psem”
trafiłam okrężną drogą tzn. najpierw na instagramie, później fanpage
facebookowy, a dopiero na koniec do sedna. Choć jest kilka blogów, które bardzo
lubię i stale odwiedzam, ten jest dla mnie najbardziej praktyczny i pomocny. Blog
powstał w 2015 roku i opowiada o podróżach Tiji i jej Pani. Co dla mnie
szczególnie cenne obie panie pochodzą z Gliwic, więc odwiedzają wiele miejsc w
naszej okolicy. Opisują również wycieczki w góry czy nad morzem. Oprócz tego
przeczytacie tam także recenzje różnych produktów.
Wycieczki opisane są bardzo
rzeczowo. Zawsze dowiecie się jak dojechać, gdzie parkować, jaki jest regulamin
spędzania czasu z psem, a nawet takie szczegóły, jak czy znajdziecie tam kosze
na psie odchody. A co najważniejsze to czy warto tam pojechać i jak bawiła się
Tija!
Ja się zawsze dobrze bawię.
I to właśnie w majówkę
wypróbowaliśmy ten „produkt”. W niedzielę pojechaliśmy do Gliwic na spacer
wokół lotniska sportowego i rzeczywiście warto było przespacerować się tą
trasą.
Fajnie jest być na trawie...
„Zawierzyliśmy” zatem Tiji i już następnego dnia wybraliśmy się nieco
dalej – na Pustynię Błędowską. Pustynia Błędowska leży ok. 45 minut drogi od
naszego domu, a dojazd jest bardzo wygodny i wiedzie głównie drogami szybkiego
ruchu. Jest to największa pustynia w Europie. W latach 60tych zaczęła być
sztucznie zalesiana, co niestety powoli rujnuje naturalne dziedzictwo tego
terenu.
Najpierw pojechaliśmy na punkt
widokowy „Czubatka” na wzgórzu – dojazd od strony miejscowości Klucze. Piękne
miejsce. Trafiliśmy w naprawdę idealną pogodę, przez co widoczność była
doskonała. Po krótkim postoju i zdjęciach ruszyliśmy dalej.
razem na koniec świata i dalej
Kolejny punkt widokowy to „Dąbrówka”
od strony Chechła. I tam dopiero była zabawa. To jedna z najbardziej
piaszczystych części pustyni. Metalowa platforma pozwala na podziwianie
krajobrazu. Zbudowana jest z metalowej kratownicy, przez co pies nie powinien na
nią wchodzić, by nie pokaleczyć łapek. Na szczęście Manu waży jedyne 12 kg, więc
mogliśmy nacieszyć oczy widokiem, ja na nogach, a on na moich rękach.
A potem najlepsza część. Zeszliśmy w dół po piachu, a tam w związku z małą ilością ludzi w około i brak zakazu spuściłam Manu ze smyczy. Ale była radość!
Nie ma jak u mamy...
A potem najlepsza część. Zeszliśmy w dół po piachu, a tam w związku z małą ilością ludzi w około i brak zakazu spuściłam Manu ze smyczy. Ale była radość!
Manu uwielbia piasek, nawet mała
ilość cieszy go jak mało co, a tu miał pole do popisu. Biegał, kopał, szalał i
pozował do zdjęć. Znalazł patyk. Musiałam trochę hamować jego zapędy, by nie
najadł się piasku, ponieważ może to być niebezpieczne, szczególnie dla tak
małego psa.
W pewnym momencie zerwał się wiatr, prawdziwa burza piaskowa.
Poszliśmy do auta by to przeczekać. Krótka przerwa na uzupełnienie płynów i z powrotem bawić się. W planach mieliśmy również spacer szlakiem turystycznym, który zaczyna się w Kluczach, ale bieganie po piachu wystarczająco nas zmęczyło i zrezygnowaliśmy z tej atrakcji.
Poszliśmy do auta by to przeczekać. Krótka przerwa na uzupełnienie płynów i z powrotem bawić się. W planach mieliśmy również spacer szlakiem turystycznym, który zaczyna się w Kluczach, ale bieganie po piachu wystarczająco nas zmęczyło i zrezygnowaliśmy z tej atrakcji.
Po powrocie do domu tylko jeszcze
pół godzinki na polach i potem zasłużona drzemka. Manu był zachwycony
wycieczką! A ja teraz wiem, że będę często zaglądać na bloga „Na wypad z psem”,
bo naprawdę warto! Jeśli mieszkacie w województwie Śląskim lub wybieracie się
na południe Polski ten blog jest po prostu punktem obowiązkowym dla Was. A ci
którzy nie mają możliwości skorzystania bezpośrednio z porad Tiji i jej Pani,
mogą czytać, by zainspirować się i przekonać, że pies nie jest żadną przeszkodą w podróżowaniu, a wręcz staje się cudownym pretekstem, by ruszyć się z domu i pozwiedzać
okolicę. Serdecznie polecam!
PS. 3 maja byliśmy w parku Rotmistrza Pileckiego w Zabrzu. Miejsce to też jest opisane na blogu "Na wypad z psem". Okryliśmy je jednak już wcześniej i nie była to nasza pierwsza wizyta. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz