Jednym z podstawowych elementów wyposażenia psiarza jest saszetka na smaczki. Dotychczas nie przywiązywałam zbyt dużej wagi do nich – miała po prostu być pojemnikiem na smaczki. Moją saszetkę uszyłam sobie sama z wodoodpornego materiału i nawet nie wiedziałam ile możliwości mnie omija. Na szczęście nie żyję już w niewiedzy i dzięki Top for Dog 2020 znalazłam najlepszą saszetkę na świecie! Drodzy Państwo, przedstawiam Wam saszetkę firmy JoQu.
JoQu to polska firma, projektująca i szyjąca w Polsce. Do swoich produktów używają wysokiej jakości materiałów i przywiązują ogromną wagę do staranności wykonania. Nie inaczej jest w przypadku saszetki. Została ona uszyta z Cordury, która wykorzystywana jest do szycia obuwia i odzieży turystycznej dzięki swoim właściwością wodoodpornym i wytrzymałości. W ofercie jest kilka opcji kolorystycznych – ja wybrałam w całości czarną. Jest bardzo estetyczna i pasuje do wszystkiego. A co jest w niej najlepsze?
POJEMNOŚĆ! O nie jest zwykła saszetka na smaki – to ultra praktyczna, mini torba turystyczna!
Główna kieszeń „smaczkowa” wykończona jest materiałem brudo i tłuszczoodpornym. Saszetkę można prać w 30 stopniach, najlepiej w detergentach do odzieży turystycznej, ja jednak nie miałam takiej potrzeby. Po użyciu wystarczy, że wytrzepię i nie ma śladu po okruszkach a nawet zapachu.
Kieszeń jest zapinana na magnes, ale nie tylko łapiący brzegi, a ma klapkę, która dodatkowo zabezpiecza zawartość przed deszczem czy wysypaniem się podczas wygibasów. Część „smaczkowa” jest bardzo głęboka. Można zabrać ze sobą dużo jedzenia, albo tak jak ja, różnych innych rzeczy. W kieszeni tej mieści mi się:
woreczek z jedzeniem,
piłka,
telefon komórkowy,
miniapteczka spacerowa.
Oczywiście na trening wkładam tam tylko jedzenie by mieć jak najszybszy do niego dostęp, ale na wycieczkę zabieram już znacznie więcej rzeczy.
Z przodu jest kolejna kieszonka, tym razem zapinana na zamek. Ona również jest pojemna i może zmieścić nawet sporej wielkości telefon komórkowy. Mnie służy do noszenia portfela i kluczy do mieszkania, a w pociągu miałam w niej książeczkę zdrowia BBiego.
Jeszcze niżej są dwie kieszonki na rzep. Jedna ma specjalny gumowy otwór na kupoworki. Mieszczą się spokojnie dwie rolki. W drugą można załadować zapasowe aku do aparatu, kliker czy klucze z samochodu.
Jak widać saszetka choć wygląda niepozornie jest ultra pojemna. Świetnie spisuje się podczas treningu z psami, wypadu do lasu i była po prostu nieoceniona w podróży. Ponieważ saszetka wisi wzdłuż nogi pionowo, jest do wszystkiego łatwiejszy dostęp niż w klasycznej nerce, która wygina się na naszych krągłościach.
I tu kolejna mega zaleta. Saszetka JoQu jest zapinana na pasek jak nerka a nie na klips jak większość saszetek. Dzięki temu nie odepnie się przypadkowo, jest stabilnie umieszczona na miejscu. Pasek jest szeroki, wygodny i ma spory zakres regulacji, można więc nosić w pasie, ale i przez ramię na piersi. Klamra zapinająca wykonana z dobrej jakości plastiku mocno trzyma. Dodatkowo pasek można odpiąć i przepiąć do kółeczek z boku tworząc zwykłą torebkę. Zapięcia są mega trudne do odpięcia, nie ma więc niebezpieczeństwa, że coś się poluzuje. A dla tradycjonalistów są jeszcze dwie szlufki z tyłu więc można w ogóle zrezygnować z oryginalnego paska i przewlec ją przez swój.
Boczne kółeczka jeśli nie używamy ich do paska świetnie mogą posłużyć do przypięcia miski czy bidonu.
Widzicie zatem, że saszetka JoQu to nie tylko produkt ładny, ale przede wszystkim bardzo dobrze przemyślany, zaprojektowany i wykonany. Spełnia wiele funkcji i trudno jest mi sobie wyobrazić, że znajdziecie gdziekolwiek lepszą saszetkę. Ja jestem zakochana i jest to dla mnie prawdziwy hit nad hity! Polecamy ogromnie!