niedziela, 7 maja 2017

Pustynia Błędowska i jak się tam znaleźliśmy, czyli „Na wypad z psem”

Nasza majówka była bardzo udana mimo, że nie wyjechaliśmy nigdzie daleko, a 2 maja byłam w pracy. Nigdy jednak takie drobne szczegóły jak słaba pogoda, czy dyżur nie psują mojego nastroju, jeśli tylko mam moich dwóch chłopaków u boku. Tym razem mieliśmy jeszcze jednego sprzymierzeńca – blog „Na wypad z psem”. Piszę tu nie raz o produktach, które warto poznać. Dziś dla odmiany chcę przedstawić Wam recenzję innego bloga.



Na stronę „Na wypad z psem” trafiłam okrężną drogą tzn. najpierw na instagramie, później fanpage facebookowy, a dopiero na koniec do sedna. Choć jest kilka blogów, które bardzo lubię i stale odwiedzam, ten jest dla mnie najbardziej praktyczny i pomocny. Blog powstał w 2015 roku i opowiada o podróżach Tiji i jej Pani. Co dla mnie szczególnie cenne obie panie pochodzą z Gliwic, więc odwiedzają wiele miejsc w naszej okolicy. Opisują również wycieczki w góry czy nad morzem. Oprócz tego przeczytacie tam także recenzje różnych produktów.

Wycieczki opisane są bardzo rzeczowo. Zawsze dowiecie się jak dojechać, gdzie parkować, jaki jest regulamin spędzania czasu z psem, a nawet takie szczegóły, jak czy znajdziecie tam kosze na psie odchody. A co najważniejsze to czy warto tam pojechać i jak bawiła się Tija!

Ja się zawsze dobrze bawię.

I to właśnie w majówkę wypróbowaliśmy ten „produkt”. W niedzielę pojechaliśmy do Gliwic na spacer wokół lotniska sportowego i rzeczywiście warto było przespacerować się tą trasą. 




Fajnie jest być na trawie...

„Zawierzyliśmy” zatem Tiji i już następnego dnia wybraliśmy się nieco dalej – na Pustynię Błędowską. Pustynia Błędowska leży ok. 45 minut drogi od naszego domu, a dojazd jest bardzo wygodny i wiedzie głównie drogami szybkiego ruchu. Jest to największa pustynia w Europie. W latach 60tych zaczęła być sztucznie zalesiana, co niestety powoli rujnuje naturalne dziedzictwo tego terenu.

...i na piachu też super!

Najpierw pojechaliśmy na punkt widokowy „Czubatka” na wzgórzu – dojazd od strony miejscowości Klucze. Piękne miejsce. Trafiliśmy w naprawdę idealną pogodę, przez co widoczność była doskonała. Po krótkim postoju i zdjęciach ruszyliśmy dalej.


razem na koniec świata i dalej

Kolejny punkt widokowy to „Dąbrówka” od strony Chechła. I tam dopiero była zabawa. To jedna z najbardziej piaszczystych części pustyni. Metalowa platforma pozwala na podziwianie krajobrazu. Zbudowana jest z metalowej kratownicy, przez co pies nie powinien na nią wchodzić, by nie pokaleczyć łapek. Na szczęście Manu waży jedyne 12 kg, więc mogliśmy nacieszyć oczy widokiem, ja na nogach, a on na moich rękach.

Nie ma jak u mamy...

A potem najlepsza część. Zeszliśmy w dół po piachu, a tam w związku z małą ilością ludzi w około i brak zakazu spuściłam Manu ze smyczy. Ale była radość!





Manu uwielbia piasek, nawet mała ilość cieszy go jak mało co, a tu miał pole do popisu. Biegał, kopał, szalał i pozował do zdjęć. Znalazł patyk. Musiałam trochę hamować jego zapędy, by nie najadł się piasku, ponieważ może to być niebezpieczne, szczególnie dla tak małego psa. 





W pewnym momencie zerwał się wiatr, prawdziwa burza piaskowa.




Poszliśmy do auta by to przeczekać. Krótka przerwa na uzupełnienie płynów i z powrotem bawić się. W planach mieliśmy również spacer szlakiem turystycznym, który zaczyna się w Kluczach, ale bieganie po piachu wystarczająco nas zmęczyło i zrezygnowaliśmy z tej atrakcji.

Mój Mały Książę

Po powrocie do domu tylko jeszcze pół godzinki na polach i potem zasłużona drzemka. Manu był zachwycony wycieczką! A ja teraz wiem, że będę często zaglądać na bloga „Na wypad z psem”, bo naprawdę warto! Jeśli mieszkacie w województwie Śląskim lub wybieracie się na południe Polski ten blog jest po prostu punktem obowiązkowym dla Was. A ci którzy nie mają możliwości skorzystania bezpośrednio z porad Tiji i jej Pani, mogą czytać, by zainspirować się i przekonać, że pies nie jest żadną przeszkodą w podróżowaniu, a wręcz staje się cudownym pretekstem, by ruszyć się z domu i pozwiedzać okolicę. Serdecznie polecam!



PS. 3 maja byliśmy w parku Rotmistrza Pileckiego w Zabrzu. Miejsce to też jest opisane na blogu "Na wypad z psem". Okryliśmy je jednak już wcześniej i nie była to nasza pierwsza wizyta. :)







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz