Świat powoli budzi się po pandemii i ja też czuję potrzebę
obudzenia się i pisania do Was. Nasz instagram się rozhulał co
motywuje mnie do tego by i tu rozwinąć skrzydła.
Na naszym instastory powstał nowy cykl Akademia Pieska Manu. Będzie
on zawierał porady i materiały edukacyjne z zakresu psiego
behawioru. Story to jednak ograniczona przestrzeń dlatego tematy
cieszące się największym zainteresowaniem będę rozwijać na
blogu.
Na pierwszy ogień problem ciągnięcia na smyczy.
Jednym z najczęstszych problemów na jakie skarżą się opiekunowie
psów jest ciągnięcie na smyczy. Każdy psi kurs zawiera naukę
chodzenia na luźnej smyczy. Chodzenie przy nodze jest jedną z
konkurencji w sportowym posłuszeństwie. Na rynku znajdziecie też
wiele narzędzi (w tym tortur) do poskramiania psich ciągników:
kantarki, easywalki, haltery, dławiki, kolczatki... a mimo to są
psy, które nawet na ostrej kolczacie będą ciągnąć. Dlaczego?
To jest właśnie pytanie, które powinien zadać sobie każdy
opiekun, a już na pewno każdy trener, a z jakiś względów wielu
nie zadaje. Skupiamy się na metodach, technikach i narzędziach
pomijając zupełnie przyczynę. Bez zrozumienia przyczyny nie
wyeliminujemy problemu lub spowodujemy, że pojawi się on gdzie
indziej. Psu też wygodniej jest iść na luźnym pasku niż dławić
się na obroży, co zatem nimi powoduje.
Najczęściej mamy do czynienia z jedną z trzech przyczyn:
1. błędy wychowawcze,
2. niezrealizowane potrzeby,
3. emocje.
W niniejszym artykule omówię wszystkie trzy.
1. Błędy wychowawcze.
Nie nauczyliśmy psa chodzić na smyczy i teraz mamy. To takie
proste! Łatwo zapanować nawet nad największym szczeniorkiem,
dlatego jego ciągnięcie nam nie przeszkadza. Szczeniaczkom często
też kupujemy krótką smyczkę lub flexi i nie budujemy nawyku
chodzenia na luźnej smyczy oraz nie uczymy, że smycz jest
narzędziem komunikacji z nami. A czasem nauczymy jeszcze tę małą
kulkę, ale zupełnie przerasta nas problem, gdy w okresie
dojrzewania w naszego słodkiego papika wstępuje zbuntowany
nastolatek, który wie lepiej gdzie, kiedy i jak się idzie.
I tu wkracza trener na białym koniu, pokazuje nam metody drzewka i
zatrzymywania się, my jesteśmy super konsekwentni i problem znika.
Albo trafiamy na czarny charakter, który wrzuca psa na kolczatę czy
dławik (narzędzia awersyjne to temat na osobny wpis, tu tylko
krótko powiem, że ja jestem na nie).
Czy jest coś oprócz braku konsekwencji co może nam zawalić pracę
nad luźną smyczą? Tak, źle użyte narzędzia. Kantarki, haltery
czy easywalki bywają bardzo niebezpieczne dla psiego układu ruchu,
nie należą też do najprzyjemniejszych narzędzi dla psa. Smycze
typu flexi natomiast zaprzeczają pojęciu „luźna smycz”, bo
taka linka sama w sobie jest non stop napięta. Psiaki często
„głuchną” na flexi. Ponieważ czują non stop napięcie
niezależnie od tego czy są metr czy pięć metrów od nas, to nie
widzą potrzeby reagować na to co mówimy. Zwykła smycz lub lina
jest doskonałym narzędziem komunikacji z psem i warto zastanowić
się nad tym jakie komunikaty wysyłamy i jakich pozbawiamy się
mając psa na flexi. Plus każdy z nas chyba zna osoby, które flexi
używać nie potrafią mimo iż wyposażone one są w aż jeden
guzik. Natomiast połączenie flexi-kolczatka powinno być karane
mandatem i noszeniem tego zestawu przez co najmniej tydzień.
2. Niezrealizowane potrzeby
Psy mają potrzeby fizjologiczne: jedzenie, picie, spanie,
wypróżnianie... oraz niemniej ważne potrzeby dla ich zdrowia
psychicznego i fizycznego. Zaliczamy do nich m.in.:
- eksplorację i potrzebę ruchu,
- węszenie,
- gryzienie/żucie,
- kontakt z innymi psami,
- kontakt z opiekunem,
- zabawa,
- nauka,
- kopanie,
- szczekanie.
W zależności od wieku, stanu zdrowia, typu, rasy i predyspozycji
indywidualnych psy mają różne natężenie tych potrzeb, wszystkie
jednak je wykazują. Na przykład gończy polski będzie miał
większą potrzebę węszenia od border collie, a border chętniej
będzie współpracował z człowiekiem, nie oznacza to jednak, że
border nie musi węszyć, a gończy nie chce się uczyć czy miziać.
Do powyższej listy warto dodać też naturalne popędy jak popęd
płciowy czy łowiecki.
Jeżeli pies ma niezaspokojone potrzeby to zaczyna wykazywać
problemy behawioralne.
To dlatego psy przebywające w schronisku wypuszczone z boksu prują
przed siebie jak przecinaki. W schroniskowym boksie trudno zapewnić
realizację wszystkich, szczególnie tych intelektualnych potrzeb.
A jak to się ma do naszych wychuchanych ich kochanych Fafików
domowych?
Nie wszyscy opiekunowie mają świadomość jakie potrzeby mają ich
psy. Kupują im najlepszą karmę i sypią do najpiękniejszych
misek, kochają i zakładają najlepsze obróżki, a jednak nie
wiedzą, że ich york powinien polować, a beagle potrzebuje węszyć
i eksplorować niemal codziennie. A czasem życie wymusza na nas też
to, że nie mamy czasu lub możliwości zapewnić psu wszystkiego.
W grudniu byłam chora. Przez 1,5 tygodnia leżałam w łóżku i
moje psy nie były na długim spacerze, tylko osiedlowe sikupy.
Trenowałam z nimi sztuczki w domu, przygotowywałam maty węchowe,
zabawki interaktywne, bawiłam się. Manu - typowy pastuszek, był
przeszczęśliwy, bo praca z Mame to to co pastuszki kochają
najbardziej. BB też nie narzekał, kooikery są bardzo chętne do
nauki i mocno skupione na człowieku, a jednak z każdym dniem coraz
trudniej się z nim spacerowało. Po tygodniu na spacerze z Bisiem
wyglądałam jak helikopter, a Biś kręcił smyczą wokół mnie jak
śmigłem szarpiąc do wszystkich krzaczków i trawek. Nie pomagało
mi też to, że był w szczycie dojrzewania, a grudzień to cieczkowy
sezon. W tym czasie zachowanie Manu nie uległo zmianie.
Wyzdrowiałam. Trzy długie spacery bezsmyczowe. Efekt: pies odzyskał
mózg.
Jaki z tego wniosek?
Warto zrobić sobie rachunek sumienia i zastanowić się jakie
potrzeby ma mój pies i czy wszystkie może realizować w odpowiednim
stopniu. Co z tego, że trener pokaże mi jak uczyć luźnej smyczy
jeśli ja chcę zrobić z haszczka kanapowca.
Pies może i odpuści w pewnym momencie, szczególnie pod wpływem
awersji, ale problem wyjdzie gdzie indziej lub na luźnej smyczy
poprowadzimy bardzo nieszczęśliwego psa.
Jeżeli Twój pies ciągnie do innych psów, to może ma za mało z
nimi kontaktu.
Jeśli szarpie Was od krzaczka do krzaczka, to może warto zwiększyć
ilość spacerów bezsmyczowych i pozwolić więcej węszyć.
Jeżeli ciągnie za każdym ruszającym się obiektem, gołębiem,
rowerem, to może warto wprowadzić zabawy łowieckie.
A jeśli ciągnie po prostu przed siebie byle dalej, to ma za mało
aktywności i ruchu.
Sprawdzenie budżetu potrzeb jest kluczowym elementem diagnozy
behawioralnej i nieodzownym elementem układania terapii.
3. Emocje.
Czasem nasz pies zna zasady chodzenia na luźnej smyczy, ale jakaś
sytuacja go przerasta, boi się, frustruje, stresuje lub odwrotnie
jest hiperpodekscytowany i wtedy ciągnie.
Często emocje są skorelowane z niezrealizowanymi potrzebami np.
pies nie ma kontaktu z innymi psiakami, więc na ich widok ekscytuje
się i pędzi zapominając, że ma człowieka na sznurku.
Bywa też i tak, że emocje są jedynym powodem ciągnięcia na
smyczy. Trudno powiedzieć, żeby moje psy miały potrzebę pływania,
po prostu uwielbiają to robić i gdy przyjeżdżamy nad ulubione
jezioro ciągną, jak osły i zawsze na nowo trzeba im przypominać
zasady.
Co z tym zrobić? Mamy tu 3 drogi
Jeżeli Twój psiak ekscytuje się wszystkim, na wszystko reaguje
bardzo emocjonalnie, albo wszystko go przeraża, frustruje to należy
mu pomóc wprowadzając odpowiednią terapię najlepiej pod okiem
dobrego behawiorysty. Stres nie ważne czy wywoływany przez
zdarzenia negatywne czy pozytywne (kto z nas nie stresuje się
wakacjami?) jest bardzo szkodliwy dla zdrowia i ciągniecie na smyczy
jest Waszym najmniejszym problemem.
Jeżeli psiak pobudza się emocjonalnie tylko w określonej sytuacji
np. nad wodą to pracujemy nad tą konkretną sytuacją, najlepiej po
upuszczeniu trochę emocji, tak by powróciło myślenie. Ja na
przykład nad wspomnianym jeziorem wypuszczam psy z auta bez smyczy,
pozwalam im pobawić się w wodzie, po czym zapinam na smycz i
ćwiczymy już na niższym pobudzeniu. Później w nagrodę znów
mogą pływać. Ćwiczymy też nad zbiornikami, w których nigdy nie
pływali - emocje tam też się pojawiają, ale nie tak silne jak na
Pławkach.
Ktoś może zapytać dlaczego pozwalam im biec do wody bez smyczy
zamiast ćwiczyć od razu. Po pierwsze gdy emocje sięgają zenitu
nie zrobicie nic poza sfrustrowaniem siebie i psa. Po drugie gdy jadę
specjalnie dla nich nad jezioro tylko po to by oni mieli frajdę to
pozwalam im na tę frajdę. Lubię psy i nie chcę mieć bezwzględnie
posłusznych i wypranych z emocji robotów i swojego boku.
Jeżeli zaś Wasz obserwujecie, że Wasz psiak w pewnych sytuacjach
zaczyna ciągnąć na smyczy, a do tego wiedziony lękiem wysyła Wam
wszystkie możliwe sygnały stresu to rozważcie zabranie psa z tej
sytuacji. Może się to zdarzyć u nawet najlepiej zsocjalizowanego
psa, ale na pewno wydarzy się u poschroniskowca o którego
socjalizacji nie wiemy nic lub wiemy tyle, że jej nie było. Nie ma
co wymagać od wiejskiego Burka, że będzie chętnie się z Wami
bawił na sylwestrze z Jedynką w tłumie pijanych i krzyczących
imprezowiczów. Relacja z psem powinna być oparta na jasnych
zasadach, kontroli, ale też czułości i wsparciu. Jeśli będziecie
wtłaczać swojego psa w sytuacje niekomfortowe i wymagać od niego
by do tego nie ciągnął to stracicie kluczowy element tej układanki
- jego zaufanie. Nie narażamy zatem psa na stres i wychodzimy z
sytuacji choćby i nawet pies ciągnął.
Nie da się oczywiście żyć bez stresu. Gdy pies u weterynarza
ciągnie do wyjścia po otrzymaniu nieprzyjemnego zastrzyku no to
sorry „Musisz wytrzymać i dać mi zapłacić rachunek”. Warto
pomyśleć o treningu medycznym, by zapobiec takim sytuacjom w
przyszłości.
Przykład z życia.
W zeszłym roku podczas naszych wakacji w Kluszkowcach postanowiliśmy
się wybrać do Niedzicy, bo pogoda tego dnia była kiepska i
liczyliśmy na pustki. Gdy dojechaliśmy, niebo się rozpogodziło i
na zaporę wylęgły tłumy. To był koszmar! Manu ciągnął, bo nie
przepada z zatłoczonymi miejscami, BB ciągnął, bo co 3 kroki ktoś
na niego cmokał i wyciągał ręce (miał wtedy 4 miesiące), a ja
ciągnęłam ich obu by nikt ich nie rozdeptał. Szybko uciekliśmy z
tego miejsca, bo to było ponad nasze siły (ja), nerwy (Manu) i
umiejętności (BB).
Podsumowując
Klucz do luźnej smyczy leży w przyczynie problemu. Zanim załamiecie
ręce lub użyjecie narzędzia awersyjnego przeanalizujcie dlaczego
Wasz pies ciągnie, a dopiero potem co zrobić by temu zaradzić.
Rozumiem, że awersja do narzędzi awersyjnych (;) jest podyktowana empatią w stosunku do psa. A co z empatią w stosunku do człowieka? Czy drobna/słabsza/starsza osoba, zaczynająca pracę ze swoim wielkim, silnym, ciągnącym na smyczy psem, nie zasługuje na dodatkową pomoc, która dzięki swojemu mocniejszemu działaniu zmniejszy stres człowieka w trakcie spacerów, co pozwoli człowiekowi odetchnąć i utwierdzi w przekonaniu, że zmiana zachowania psa na lepsze jest możliwa i zmobilizuje do działania bardziej długotrwałymi metodami dającymi długotrwałe efekty? Człowiek współczuje psu, który idzie np. na kantarze, ale czy pies współczuje człowiekowi, gdy wyrywa mu rękę ze stawu i łamie palce? Czemu behawiorysci obejmują większą troska emocje i komfort fizyczny psa niż człowieka? Czy behawiorysta nie powinien traktować człowieka i psa jak dwa bieguny jednego problemu i idąc na kompromis zadbać o jednego i drugiego? Dziękuję za odpowiedzi.
OdpowiedzUsuńProblem polega na tym, że narzędzia awersyjne nie rozwiązują problemu, a ich stosowanie wiążę się nie tylko z dyskomfortem czy bólem u psa, ale z długofalowymi skutkami ubocznymi m.in. agresją, czy wyuczoną bezradnością. Do tego awersja w przypadku ciągnięcia na smyczy blokuje zachowanie, ale nie rozwiązuje jego przyczyny. Jeśli przyczyną są niezrealizowane potrzeby, czy zaburzenia emocjonalne, to te problemy wyjdą gdzie indziej. Moim zdaniem stosowanie narzędzi awersyjnych nie służy zarówno psu, jak i człowiekowi. Pamiętajmy też, że pies nie ma możliwości poznawczych takich jak człowiek, nie robi on zatem człowiekowi na złość ciągnąc do na smyczy i nie wie, że sprawia tym ciągnięciem opiekunowi dyskomfort. My takie możliwości poznawcze mamy i nie powinniśmy sprawiać tego dyskomfortu z argumentem "a czy pies współczuje człowiekowi gdy..." Na szczęście jest wiele innych, skutecznych metod nauki luźnej smyczy bez stosowania awersji. Uważam, że w relacji pies, człowiek nie powinna krzywda dziać się ani psu, ani człowiekowi, dlatego warto należycie diagnozować psie problemy by jak najszybciej im zaradzić.
Usuń