Skończyły się wakacje. Powoli ku
końcowi zmierza też lato. Choć na Śląsku nadal świeci jeszcze słońce, grzeje
już jesiennie. Lato dla większości jest najprzyjemniejszą porą roku. Dzieciom
kojarzy się z labą, a dorośli właśnie w tym czasie zazwyczaj biorą urlopy i
jeśli nie remontują to oddają się błogiemu wypoczynkowi. Zwykły weekend staje
się 100 razy fajniejszy, gdy można rozpalić grilla. Podróżujemy, imprezujemy,
zapominamy o problemach i obowiązkach dnia codziennego. Czytamy „lekkie”
książki, a w kinach lecą wakacyjne filmy. Sielanka.
Niestety lato jest też okresem, w
którym wzrasta liczba porzuconych zwierząt. Nie masz komu zostawić psa na czas
wakacji – wywal go po drodze z auta. Chcesz pospać dłużej niż zwykle - pozbądź
się psa, który musi wyjść na spacer o jakiejś nieludzkiej porze. Masz ochotę na
coś nowego, ekscytującego – przywiąż starego przyjaciela do drzewa w środku
lasu…
Babcia znaleziona na ulicy. Czeka na dom w schronisku w Rudzie Śląskiej.
Powstaje wiele kampanii,
zwracających uwagę na bestialstwo takiego zachowania. Kampanie te zazwyczaj
starają się mocno wpłynąć na nasze emocje. Porównują psa do dziecka, pokazują
jak przywiązane są do nas psy, przedstawiają lęk i zagubienie czworonoga po
porzuceniu. Czy te kampanie działają?
Uwaga! Wzruszające!
Wydaje mi się niestety, że
działają tylko na osoby takie, które już są empatyczne wobec psów. Niedawno na
fanpage’u napisałam, jak Manu zlizywał moje łzy, których nie mogłam powstrzymać
oglądając powyższy spot. To co najbardziej mnie wtedy ruszyło to nie tyle los
pieska z ekranu, ale to, że mój ukochany Piesek Manu też kiedyś został
porzucony. Małe psie dziecko, błąkające się po ulicach, w za ciasnej obróżce.
Gdyby nie schronisko nie wiadomo jak by się to skończyło. Manu jest psem bardzo
skupionym na człowieku. Nie mógł się po prostu zgubić (nikt zresztą go nie
szukał). Nie potrafię sobie nawet wyobrazić co czuł i jakim człowiekiem musi
być ktoś, kto go wyrzucił.
Jeśli więc nie kampanie to co?
Pomysłów jest kilka. Niektórzy
chcą zabrać się za ten problem systemowo, poprzez zaostrzenie kar i zwiększenia wykrywalności sprawców. Wprowadzić obowiązek czipowania i rejestrowania psów.
Wtedy, gdy pies zostanie porzucony będziemy mogli sprawdzić, kto to zrobił. Jestem
zwolennikiem zaostrzenia kar za okrucieństwo wobec zwierząt, a co
najważniejsze, za wykorzystywaniem możliwości ukarania przez sądy, które często
są bardzo pobłażliwe w tym zakresie. Wydaje mi się jednak, że to rozwiązanie ma
kilka minusów i nie może być jedynym. Po pierwsze lęk przed karą nie uwrażliwia ludzi na potrzeby zwierząt,
nikt nie pokocha Fafika, bo może trafić do paki. Po drugie wiele czynów jest
karanych nawet surowiej, a ludzie i tak je popełniają, wymyślając, mniej lub
bardziej skuteczne sposoby na uniknięcie kary. Moja „Kingowska” wyobraźnia
podpowiada mi obrazy psów z ranami na łopatkach po wyrwanych czipach. Należy tu
też domniemywać, że obowiązek czipowania w naszym kraju pewnie byłby tak samo
przestrzegany, jak obowiązek sprzątania po psie i płacenia za niego podatków.
Jakie jest zatem moje
rozwiązanie. Bardzo długofalowe. Uważam, że należy zmienić postrzeganie psa w
naszym społeczeństwie. Powoli te zmiany się dzieją. Coraz więcej ludzi spędza
czas ze swoim psem, powstaje wiele imprez dla miłośników psów i psich sportów.
Budowane są wybiegi dla psów. Niestety w większości domów nadal pokutuje
wieloletnia „tradycja” trzymania psa jako mebla.
Nieśmiały Kovu, "Fauna" Ruda Śląska
Najważniejsza jest więc edukacja.
Schronisko TOZ „Fauna” w Rudzie Śląskiej od lat prowadzi zajęcia edukacji
humanitarnej w przedszkolach i szkołach. Podczas zajęć w obecności jednego z
psiaków schroniskowych pracownicy schroniska opowiadają o tym, jak należy
opiekować się naszymi pupilami. Zapraszają także dzieci do zwiedzania
schroniska z nauczycielami. Uczniowie mogą zobaczyć, jak wygląda życie zza
krat. Zdarzają się przypadki, gdy któreś dziecko mówi „A mój tata miał dość
Burka i go oddaliśmy tutaj. Jest tu jeszcze Burek?”. Smutne jest to, gdy
dziecko mówiąc o porzuceniu, czy oddaniu psa nie odczuwa w związku z tym żadnych
emocji. Uważam jednak, że należy edukować od najmłodszych lat. Uczyć dzieci
szacunku do zwierząt, środowiska naturalnego i tym samym siebie nawzajem.
Szkoła jednak nie zrobi tego sama bez wsparcia rodziców. Co zatem z dorosłymi?
Często, gdy próbujemy dowiedzieć
się, czy ktoś rzeczywiście przemyślał decyzję o posiadaniu psa, mówimy mu „Pies
to obowiązek”. Rodzice powtarzają to swoim dzieciom, które błagają o Azorka „Pies
to obowiązek”. I to prawda, że posiadanie psa wiąże się z obowiązkami. Sam pies
natomiast obowiązkiem nie jest. Nikt nie ma obowiązku jego posiadania. Może wydać
się to Wam śmieszne, ale sposób w jaki mówimy, ma ogromny wpływ na to jak
myślimy, w końcu nasze myśli zazwyczaj formułujemy w identyczny sposób jak
wypowiedzi. Ktoś kto całe życie myśli i mówi o sobie „jestem beznadziejny” ma małe
szanse na zdobycie sukcesu, ten znowu, który codziennie wstaje myśląc „dam
radę!” rzeczywiście daje radę.
Zmiany w naszym języku powodują
często bardzo pozytywne zmiany w naszej mentalności. Przykładem mogą być tu ruchy
feministyczne walczące o prawa kobiet w ubiegłym wieku. Normalnym wtedy było
stwierdzenie „One man, one vote” (tłum. „Jeden człowiek/mężczyzna, jeden głos”).
Choć wydaje się być to niewinna zbieżność angielskiego słowa „man”
oznaczającego zarówno człowieka, jak i mężczyznę, jednak gdy zaczęto zwracać na
to uwagę, gdy kobiety oburzyły się na taki stan rzeczy, okazało się, że mogą uzyskać
prawa wyborcze (w Stanach Zjednoczonych w latach 20tych XX wieku, a w
Szwajcarii dopiero w latach 70tych!). Nikt teraz nie stosuje już sloganu „one
man, one vote” (hasło to było również kontrowersyjne, gdyż w domyśle nie uwzględniało czarnoskórych obywateli USA). Używanie odpowiednich słów na prawdę ma moc!
"Jedna osoba, jeden głos."
Wracając zatem do „psa –
obowiązku”. „Obowiązek” kojarzy nam się z czymś nieprzyjemnym, uciążliwym.
Obowiązki wypełniamy z poczucia przymusu. Chętnie byśmy się tych naszych
obowiązków pozbyli choćby na chwilę, choćby na wakacje, czas urlopu. Nic więc
dziwnego, że „pies-obowiązek” wywołuje u dzieci reakcję „wrrrr! A muszę ja z
nim iść? Nie może Jasiek?!”. I tak wiele „psów-obowiązków” w rodzinach
obowiązkowych staje się przykrą powinnością, a w rodzinach bumelantów trafia na
ulicę.
Pies, moi Drodzy, nie jest
obowiązkiem. Pies jest przywilejem! Pamiętajmy o tym i mówmy o naszych
przyjaciołach w ten sposób. Nie każdy musi mieć psa, a co więcej nie każdy
POWINIEN mieć psa. Ogromna ilość ludzi nie nadaje się na psiego opiekuna! Pies
jest przywilejem! Czymś dla wybranych, czymś pożądanym, upragnionym, czymś co
można komuś odebrać, jeśli nie dba o niego. Nikt nie chce się pozbywać swoich przywilejów.
Staramy się o przywileje, pielęgnujemy je.
Nie każdy powinien mieć psa, ale
pójdę nawet o krok dalej – nie każdy na psa zasługuje. Pies obdarza człowieka
najwyższym zaufaniem i bezwarunkową miłością, czy człowiek jest dla niego dobry
czy nie, czy jest bogaty czy biedny, mądry czy głupi, stary czy młody. Pies
jest chodzącym szczęściem, radością. Serduszkiem z ogonem, gotowym do
najwyższych poświęceń, byle być z nami. Prawdziwym przyjacielem.
Manu po
przekroczeniu progu naszego mieszkania od razu zaakceptował nas jako swoją
rodzinę/stado. Nie musieliśmy zaskarbiać sobie jego miłości, nie musieliśmy
udowadniać mu, że jesteśmy fajni. Wzięliśmy go pod swój dach, więc z automatu
uznał nas za najfajniejszych ludzi na świecie. To uczucie, gdy widzę jak spokojnie
śpi koło mnie, ufając mi i kochając mnie całym sobą, jest tak niewyobrażalnie
niesamowite, że nie mogę myśleć o moim Manu inaczej, jak o największym
przywileju jaki mnie spotkał. To, że mogę być jego panią, jest przywilejem jak
jasny gwint!
Spójrzcie dziś na swoje psiaki i
powiedzcie mi, czy jest inaczej?
Nie bądźmy nigdy obojętni. Jeśli
Wasz sąsiad, kuzyn, kolega z pracy miał psa i nagle go nie ma, spytajmy co się
z nim stało. Może ta osoba straciła przyjaciela i potrzebuje Waszego wsparcia,
a może jakiś piesek potrzebuje teraz pomocy,
błąkając się po lesie. Zwracajmy ludziom uwagę, gdy widzimy, że źle
traktują swoje zwierzęta. Edukujmy innych, że pies jest przywilejem i że nie
każdy na niego zasługuje. Uczmy nasze dzieci i dzieci znajomych, jak cudownymi
zwierzętami są psy i że trzeba o nie dbać. Pamiętajmy o psiakach w
schroniskach. Pomagajmy! A może kolejne wakacje dla psów będą weselsze.
Gustlik kilka dni temu znalazł dom!
Wspaniały wpis. Zgadzam się, że pies jest przywilejem. Piesek Manu jest trochę podobny do mojego Misia... który zresztą też ma niewesołą historię (ktoś go wyrzucił z samochodu i odjechał :<).
OdpowiedzUsuń