Witamy po długiej przerwie!
I od razu do rzeczy. W lipcu
mieliśmy okazję uczestniczyć w warsztatach organizowanych przez COAPE „Attachment
Based Training”. Warsztaty te odbywały się w Zwierzyńcu na Roztoczu, więc
połączyliśmy wyjazd szkoleniowy z wakacyjnym. Dziś właśnie o tym czego się
nauczyłam, a w kolejnym poście napiszę gdzie mieszkaliśmy i dlaczego jeszcze
nie raz wrócimy na Roztocze.
Program warsztatów ABT został
stworzony przez Andrzeja Kłosińskiego psychologa i behawiorystę zwierzęcego,
założyciela COAPE w Polsce oraz Olimpię Kłosińską behawiorystę COAPE i trenera
psów na podstawie najnowszych badań dotyczących typów przywiązania. Dawno już
psychologowie wyodrębnili trzy komponenty przywiązania pomiędzy ludźmi. Są to:
serdeczność, wsparcie i kontrola (w programie warsztatów dołożono jeszcze „motywowanie”,
jako ważną zmienną). Na studiach podczas zajęć dotyczących psychologii
systemowej czy wychowawczej dyskutowaliśmy na temat typów rodzicielskich określanych
na podstawie elementów, które przeważają w ich relacji z dzieckiem. Okazuje
się, że podobnie jest w relacji opiekun – pies. Naukowcy z Wiednia i Budapesztu
przeprowadzili badania, które potwierdziły nie tylko występowanie tych trzech
elementów, ale również pokazały jak sposób naszego postępowania wobec
czworonoga wpływa na jego zachowanie i emocje. Więcej na ten temat możecie
przeczytać w najnowszym numerze Dog and Sport w artykule napisanym przez
Andrzeja Kłosińskiego (nr 3/2018) lub na stronie www.coape.pl
Manu jak Zoolander zawsze ustawi się do aparatu :D
Warsztaty zaciekawiły mnie
głównie z jednego powodu. Bardzo modne stały się ostatnio klasy komunikacji,
gdzie właściciele mają okazję poznać język własnego psa. Tu jednak skupiamy się
na tym co my psu komunikujemy i jak on reaguje na nas. Z Manuśka potrafię
czytać jak z otwartej księgi. Widzę kiedy się stresuje, a kiedy jest
zrelaksowany, w mig wychwytuję wszelkie napięcie. Nie mogę jednak wyjść z
siebie i zobaczyć z zewnątrz co też takiego ja robię, że on tak reaguje lub
mogę jedynie przypuszczać. Tu pokazano mi to czarno na białym i wyniki tego
eksperymentu były niezmiernie ciekawe.
Warsztaty składają się z dwóch
części. W pierwszej każda para pies/człowiek wykonuje 7 ćwiczeń. Otrzymujemy
jedynie komentarz na temat technicznej strony ćwiczenia bez wskazówek
dotyczących jego wykonania. Ćwiczenia są o różnym stopniu trudności zarówno dla
nas, jak i dla psa i tak np. mamy (pozornie) proste zadania jak „pobaw się z
psem”, ale i trudniejsze np. spotkanie z człowiekiem z wiadrem na głowie.
Naszym zadaniem jest przeprowadzenie psa przez te ćwiczenia, jak najbardziej
dla nas naturalnie. Całość jest nagrywana. W drugiej części następuje
objaśnienie teoretyczne i analiza filmów. Dodatkowo mieliśmy jeszcze mieć
możliwość powtórzenia ćwiczeń bogatsi o zdobytą wiedzę i analizę, jednak pogoda
skutecznie pokrzyżowała nam plany. Lało straszliwie, więc postanowiliśmy
przeprowadzić bardziej szczegółową analizę i dyskusję.
Lord Vader edycja COAPE
Nie napiszę Wam szczegółów co do
ćwiczeń, ani na temat popełnionych przeze mnie błędów, czy pozytywnych
zachowań, które na szczęście przeważały, dlatego, że zachęcam wszystkich do
udziału w kolejnych edycjach warsztatów (najbliższe we wrześniu). Nie chcę
nikomu psuć zabawy, „spoilerować” i nastawiać go. Powiem Wam za to, że
warsztaty te były dla mnie wyjątkowo cenne.
Z jednej strony bardzo mnie
wzmocniły jako opiekuna Manusia. Okazało się, że nasza relacja jest wyważona i
zawiera wszystkie potrzebne elementy zdrowej więzi. Jestem dla mojego psa
serdeczna i wspierająca, a jednocześnie potrafię go motywować, być konsekwentna
i sprawować kontrolę, nie stosując przy tym siły czy metod awersyjnych.
Z drugiej zaś strony okazało się
również, że naszą słabszą stroną jest… zabawa. Tak, to proste ćwiczenie wyszło
nam tak sobie. Choć Manu cieszył się przez cały czas trwania ćwiczenia i
chętnie wracał po jeszcze, to niestety inicjatywa była w 100% po mojej stronie.
Jestem kontrolującą zołzą jeśli chodzi o zabawę szarpakiem. No i zagadka się
rozwiązała! Ja zawsze myślałam, że Manu to nie jest fanem szarpaków, a on po
prostu woli mi ustąpić niż oddać się dzikiemu przeciąganiu. Wyszedł ze mnie belfer
:D. Na szczęście inne rodzaje zabawy idą nam lepiej, a nad tą jedną już teraz
wiem jak pracować.
Jest jednak coś co dało mi
olbrzymiego kopa energii i teraz, gdy oglądam te filmiki to aż mam łezkę w oku.
Jak nie jeden właściciel powtarzałam nie raz, że Manu za żarcie zrobi wszystko
i rzeczywiście jedzenie mocno go motywuje. Jednak tak na prawdę to on te rzeczy
robi dla mnie. Widać to jak na dłoni, że on się cieszy z nagrody, ale jeszcze
bardziej cieszy się z bycia ze mną, z pracy ze mną i z tego, że się tak dobrze
rozumiemy.
Nawet śmietnik nie zniszczy dla mnie uroku tego zdjęcia.
Polecam zatem z całego serca warsztaty
Attachement Based Training organizowane przez COAPE Polska i życzę Wam byście
doznali tylu samo wzruszeń co ja oraz takiej motywacji do poprawy tego co da
się jeszcze udoskonalić. A wszystko to w otoczeniu wspierających prowadzących,
przesympatycznej grupy i pięknego Roztocza. Mówię Wam przepyszne piwo z browaru
Zwierzyniec po tak świetnym dniu pracy smakowało jak ambrozja :).
A na opowieść o Roztoczu, o
Ośrodku „Echo” i o Zwierzyńcu zapraszam niebawem.
Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń