Socjalizacja!
Ultra modne słowo i nadużywane. Co oznacza, dlaczego jest taka ważna, kiedy się
kończy i co z kwarantanną? Postaram się dziś odpowiedzieć na te wszystkie
pytania.
Jestem Bisio i się socjalizuję.
Zacznijmy
od definicji:
„socjalizacja
[łac. socialis ‘społeczny’],
proces przejmowania przez jednostkę wiedzy, kompetencji komunik.,
umiejętności psychospoł., a także systemu wartości i norm, wynikający z
oddziaływania środowiska społ.;” Encyklopedia PWN
Wyróżniamy
socjalizację pierwotną, pozyskaną w środowisku rodzinnym we wczesnym
dzieciństwie i wtórną, która może zachodzić na każdym etapie życia.
Podobnie
jest u psów. Dorosły pies może być oswajany z nowymi sytuacjami i miejscami,
jeżeli jednak nie przeprowadzi się dobrej socjalizacji w czasie wczesnego
szczenięctwa, całe życie poznawanie nowych rzeczy będzie już pod górkę. Im
więcej pozytywnych skojarzeń z dźwiękami, miejscami, osobami, psami i
przedmiotami ma pies w pierwszych tygodniach życia tym łatwiej jest mu później poruszać
się po świecie nawet nieznanym. Zachodzi tu bowiem zjawisko generalizacji tzn.
uogólnienie bodźców podobnych i prezentowaniu w ich obliczu wyuczonej reakcji
warunkowej. A prościej jeśli piesek jechał pociągiem, autobusem, autem, to
jako dorosły pan pies da radę i tramwajem. Jeśli jednak poznał tylko
wygodne autko, wielki i głośny pociąg będzie dla niego jak statek kosmiczny,
a jak wiadomo kosmici muszą ludzi porywać, bo nikt o zdrowych zmysłach sam
do ufo nie wsiądzie. Można później oswajać psa z pociągami, chodzić na
dworzec, odwrażliwiać na bodźce i jeśli nasz pies jest raczej odważny
tylko pociągu nie zna to damy radę, jeśli jednak socjalizacja była zupełnie
zawalona to mamy psa lękowego/agresywnego i z dużym prawdopodobieństwem możemy
zapomnieć o dalekich podróżach.
I nie
chodzi tu o to by zwierzak jak najwięcej widział i przeżył, ale chodzi o jakość
tych przeżyć. Co z tego, że pokażemy papisiowi pociąg, jeśli na jego
widok się zsika. Socjalizować trzeba stopniowo, z głową i z uważnością na to
jak w danej sytuacji czuje się nasz pies.
omnonom Silesia jest fajna, bo smakuje pasztetem
Dlaczego łatwiej „oswoić” szczeniaka?
Szczeniaki
w okresie socjalizacji są bardzo ciekawskie. Przeważa u nich chęć dążenia do
nowych rzeczy, eksplorowania otoczenia, nad lękiem przed nieznanym. Z czasem
proporcje te zmieniają się. Przez pewien czas występuje konflikt dążenie/unikanie,
szczeniaczek chciałby, ale jednak obawia się. Później ostrożność wobec obcego
zaczyna dominować nad ciekawością i psiak niechętnie wybiega naprzeciw światu…
chyba, że nauczymy go, że z nami jest bezpieczny i okażemy mu wsparcie.
Zjawisko to oczywiście związane jest z przetrwaniem. Na początku matka
towarzyszy szczeniętom, a te poznają członków stada, uczą się od nich
komunikacji, bawią się, z czasem jednak matka zaczyna zostawiać je coraz dłużej
same i nie jest pożądane, aby małe wilczki wychodziły na piesze wędrówki
poznawać świat.
Z mamą najlepiej.
Kiedy zatem przypada okres wczesnej socjalizacji?
Od 3
tygodnia życia do… 10? 12? Jest to różne u różnych ras psów, a także osobniczo.
Przebadano dotychczas niewiele ras pod tym kątem i niestety były to badania
oparte na niewielkiej próbie. Przyjmuje się, że u szczeniąt wilka zachowania
unikania ryzyka (jeszcze nie w przewadze, ale w ogóle) uruchamiają
się w 19 dniu. Można domniemywać, że rasy bardziej pierwotne będą bliższe
wilkom, a te bardziej nastawione na ludzi i współpracę z nimi, będą miały
więcej czasu. Przeciętny pies zaczyna dostrzegać zagrożenia około 49 dnia,
czyli w 7 tygodniu życia. Owczarki niemieckie około 35 dnia (5 tydz.) a labki
dopiero w 72 dniu (10 tydz.). Oznacza to, że okres socjalizacji u psów poszczególnych
ras będzie różnej długości i że w przypadku np. owczarków ciężar zapoznania
papika ze światem spadnie w większej części na hodowcę, a z labradorem będziemy
mogli jeszcze nadgonić, co nie zostało zrobione. Widać to też u dorosłych
psiaków (przepraszam za generalizację), ONki często bywają reaktywne, a
labki są „głuptasiami” kochającymi świat.
Niczego się jeszcze nie boimy.
fot. Joanna Barynów
I pewnie
niejednemu zaświeciła się tu lampka: Hola, hola, a kwarantanna poszczepienna?!
HA! Szach mat!
Otóż,
ekhm, ekhm…
Better dead than mad.
(lepiej martwy niż świrnięty).
Uważam,
że socjalizacja psa i zadbanie o jego prawidłowy rozwój behawioralny,
emocjonalny i społeczny jest jedną z najważniejszych odpowiedzialności
opiekuna, a wcześniej hodowcy. Są jeszcze hodowcy starej daty, którzy nie
wychodzą ze szczeniakiem poza jeden pokój, ba, miałam nawet klientkę zimą,
której hodowca z 65 letnim stażem [sic!] zalecił wyjście z psem na dwór dopiero
na wiosnę. Zdarzają się też i podobnie myślący weterynarze. Nie chodzi tu
jednak o to by psa izolować, albo wrzucać na psi wybieg. Chodzi o wyważenie
tych dwóch rzeczy i socjalizowanie z uwzględnieniem ryzyka. W okresie
kwarantanny nie boimy się świata, tylko ekspozycji na wirusy niebezpiecznych
dla psiaka chorób jak nosówka, czy parwowiroza, która ma miejsce podczas
kontaktu z nieszczepionymi psami i ich odchodami. Nie zabiorę więc psa ze sobą
na socjal do psiego parku, ale do centrum handlowego już jak najbardziej.
Nie ma w Silesii psich odchodów, bo moje siki matka wytarła mokrą chusteczką.
Wiele z
elementów socjalizacji może hodowca przeprowadzić w domu,
czyli w naturalnym środowisku psiaka. Tu szczenię może mieć kontakt z
różnymi powierzchniami pod swoimi stopami, można socjalizować je z dźwiękami,
dziećmi, osobami dorosłymi, zapraszając znajomych i prosząc ich o pomoc.
Szczeniak w tym czasie uczy się też wielu zachowań od matki oraz wraz z rodzeństwem.
To dzięki tym interakcjom poznaje swoją przynależność gatunkową. Podczas zabaw
z innymi psami z miotu uczy się wysyłania sygnałów afiliacyjnych i
agonistycznych, poznaje jakie są jego możliwości i pozycja w grupie. Bardzo
ważnym elementem jest też rozwiązywanie pierwszych frustracji wynikających z
odstawienia od sutka, a także nauka siły ugryzienia.
W kupie raźniej!
fot. Joanna Barynów
W domu
możemy również pieska zapoznawać, z różnymi zabawkami, sprzętami gospodarstwa
domowego (jak odkurzacz, suszarka). Należy także wypracować grzeczne znoszenie
czynności pielęgnacyjnych i badania weterynaryjnego. Jako, że szczenięta są
badane i szczepione wizyta w gabinecie weterynaryjnym też dostarcza okazji
do socjalizacji. Zapoznajemy wtedy pieska nie tylko z samym lekarzem i
pomieszczeniem, ale możemy zaplanować odpowiednio drogę
do i od lekarza, tak by piesek miał możliwość zapoznania się z autem/komunikacją
miejską.
W poczekalni u weta sie śpi.
Uważam,
że nie należy jednak ograniczać się tylko do otoczenia domowego. Możemy znaleźć
wiele możliwości bezpiecznego zapewnienia mu socjalizacji. Należy unikać dużych
skupisk psów takich, jak wybiegi czy ulubiony trawnik osiedlowych czworonogów. Powinniśmy
zapewnić kontakt naszemu szczeniakowi z innymi zwierzętami uprzednio upewniwszy
się, czy psy te były szczepione i czy są zdrowe. Warto zatem zasięgnąć pomocy
zaprzyjaźnionych psiarzy. Kontakty te mogą odbywać się w czyimś ogródku
lub we wcześniej wybranej, bezpiecznej części parku. Szczeniaki bardzo szybko
się uczą, gdyż ich układ nerwowy jest w tym czasie
w najintensywniejszej fazie rozwoju. Oznacza to, że spotkania te
nie muszą trwać długo, aby miały swój walor socjalizacyjny.
Mamo! Ceja mi wyżera!
Do socjalizacji
należy wybierać psy życzliwie nastawione do innych, czyli takie, które same
miały dobrze przeprowadzoną socjalizację. W spotkaniach tych nie chodzi tylko o
to by papiś wiedział jak wygląda pies, tak socjalizować możemy z widokiem koni,
krów, czy kotów. Chodzi przede wszystkim o naukę zachowań społecznych, komunikowania się, wysyłania i odczytywania sygnałów. Przez cały czas należy
też kontrolować przebieg spotkania psów, gdyż zależy nam na pozytywnych
skojarzeniach, a nie na zafundowaniu szczeniaczkowi traumy. Po spotkaniu
koniecznie należy sprawdzić, czy szczenię nie przyniosło do domu pasażera
na gapę – kleszcza, pcheł.
A to tak się wyrywa laski! Brawo bracik!
Do tego
pamiętajcie, że w okresie socjalizacji warto, aby piesek zaznał czym jest
siusianie na trawę i że kupka najlepiej wychodzi na dworze. Nie chcemy
przecież, aby doszło do wyuczenia preferencji podłoża i by nasz szczeniak nie
chciał załatwić się na nic innego niż podkład. Znam dorosłe (wcale nie małe)
psy, które nadal na spacerze trzymają siku do domu, bo w okresie socjalizacji
trening czystości ograniczył się do maty higienicznej.
Siem tu wysikam w pałacu jak te Ludwiki Szesnaste.
fot. Julita Nowacka
W przypadku
BBiego nie przestrzegałam tak ściśle kwarantanny z jeszcze jednego powodu -
Manu. Mamy drugiego, wychodzącego psa, który ma kontakt z innymi psami, z ich
odchodami i trudno by nagle jego również zamknąć w domu na kilka tygodni, albo
by psy izolować od siebie. Trudno, świetnie! Obyś był zdrowy maluchu!
Nic mi nie ma, to tylko taka faza.
Socjalizacja
to jednak nie tylko poznawanie psów i ludzi, ale jak wspominałam również nauka
radzenia sobie w różnych sytuacjach. Jeżeli mieszkamy w mieście,
albo planujemy z psem podróżować, koniecznie trzeba zapoznać go z
odgłosami i zgiełkiem miasta. Warto wybrać się do restauracji,
przejechać autobusem, posłuchać szumu tramwajów. Nie ograniczajmy się do najbliższej
okolicy. BB pochodzi z Białegostoku i nasza hodowczyni dołożyła ogrom starań by zapoznać
go z wieloma dźwiękami i miejscami.
Kupię se rower!
fot. Joanna Barynów
Białystok to jednak niewielkie miasto. My
mieszkamy w bloku w pobliżu szpitala
więc dochodziły jeszcze odgłosy windy, karetek. Natomiast wyjazd do centrum
Katowic to dopiero przeżycie, które dawkowaliśmy powoli. Na jednym placu mamy
ludzi, psy, rowery, deskorolki, tramwaje, autobusy, auta…
Dobrym
miejscem na socjalizację, a jednocześnie z małą szansą na spotkanie psów jest
centrum handlowe. Warto wybrać dzień i porę, gdy centrum nie jest aż tak
przepełnione. My zaczęliśmy od niedzieli niehandlowej, później godzin porannych
w tygodniu.
Pies będzie miał możliwość zapoznać się z różnymi zapachami,
nauczyć się, że obcych ludzi należy wymijać (co trudno jest nauczyć ze
znajomymi, z których każdy chce pogłaskać puchatą kuleczkę), a także
możemy wykorzystać różne przeszkody „terenowe”, które spotkamy w sklepie
takie, jak schody, ruchome schody, winda, parking, kioski cukiernicze. Wizyta w
miejscu tak pełnym wrażeń powinna być krótka i zakończona sukcesem.
To ja poproszę największego burgra z podwójnym mięsem i bez dodatków!
Kolejnym
punktem, który warto poruszyć jest przedszkole dla szczeniąt. Większość z nich
wymaga, aby piesek był już po drugim szczepieniu, czyli miał pełną odporność (w
praktyce drugie szczepienie daje 80-90% odporności). Jest to dobra alternatywa
szczególnie dla początkujących opiekunów, ale dobrze by zanim psiak
znajdzie się w przedszkolu już co nie co świata liznął. Jeżeli, pieski zostaną
adoptowane przez osoby mieszkające niedaleko siebie, można zorganizować spotkania
w ramach miotu. Dobrze jednak, by nad zajęciami czuwała osoba mająca
doświadczenie w tym zakresie, aby nie przerodziły się one jedynie w
szalone harce szczeniaków (choć i takie harce są doskonałą sprawą i rozrywką,
zarówno dla uczestników, jak i obserwatorów).
Ja też chcę się bawić!
Na
koniec powtórzę to co najważniejsze: socjalizujmy z głową! Nie możemy obwozić
pieska cały dzień po różnych lokalizacjach i odhaczać sobie listę. Trzeba
zwracać uwagę na możliwości fizyczne psa, jego nastrój, emocje w danej
sytuacji. Szczeniaczki potrzebują dużo odpoczynku. W trakcie snu utrwalają
sobie poznane miejsca, dlatego nie idźmy na ilość, a na jakość tych
doświadczeń. Warto nauczyć psa nic nierobienia, odpoczywania, nudy, dać mu
chwilę wytchnienia, abyśmy w przyszłości nie mieli obok siebie psa, który non
stop wymaga atencji.
Zostałem psichologiem! Czaisz?
Podsumowując
maluch musi się wiele nauczyć: trening czystości, siad, chodzenie na smyczy,
zabawa z psami, podróż autobusem, zabawa w szarpanie, niegryzienie rąk, nauka
klatkowania, zostawanie samemu, centrum handlowe, wizyta w gości, odwiedziny
babci…
To co
jest jednak najważniejsze to tylko jedna rzecz!
Z moim
opiekunem jest fajnie i jestem bezpieczny!
Gratuluję! Zostałaś moją nową Mamą!